Ośrodek Interwencji Kryzysowej „Pomocna Dłoń” w Wohyniu bez pomocy sponsorów nie będzie mógł kontynuować działalności. Obecnie mieszka w nim kobieta z dwójką dzieci a na terapię i po porady prawne zgłasza się coraz więcej osób z całego powiatu radzyńskiego.
- Mamy sygnał, że w najbliższym czasie trafi do nas inna matka, tym razem z piątką dzieci. Jesienią nie da się już nocować w stodole, tak jak to robią na wsi maltretowane kobiety, dopóki jest ciepło na dworze - mówi Artur Krawczyk, kierownik Ośrodka Interwencji Kryzysowej w Wohyniu. Placówka działa od 12 lipca, ale dopiero w piątek oficjalnie zainaugurowano jej działalność. Przy okazji odbyła się licytacja dziecięcych rysunków, z której uzyskano 880 złotych. - Za to ośrodek będzie miał ogrzewanie przez dwa miesiące - ciszy się Bożena Krawczyk, prezes Stowarzyszenia "Pomocna Dłoń”, które powstało w kwietniu tego roku, aby powołać i prowadzić taką placówkę.
Brakuje pieniędzy na czynsz, prąd i wodę. Tylko dwa samorządy z terenu powiatu radzyńskiego wspierają tę pożyteczna inicjatywę - dając w sumie 700 złotych miesięcznie, podczas gdy sam wynajem pomieszczeń kosztuje 1700 złotych. Za dwa poprzednie miesiące członkowie stowarzyszenia zapłacili z własnej kieszeni. Wynagrodzenia specjalistów: dwóch pedagogów, psychologa, prawnika, terapeuty zajęciowego pokrywane są z funduszu Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej w Lublinie i przez wojewodę lubelskiego.
Pracownicy i kierownictwo ośrodka apelują o pomoc do kolejnych samorządów. Ośrodek niesie pomoc wszystkim przeżywającym kryzys życiowy w wyniku nagłych zdarzeń losowych, choroby, utraty bliskiej osoby, szczególnie zaś ofiarom przemocy domowej. Do psychologa już teraz ustawiają się kolejki. Od kilku dni w ośrodku działa świetlica środowiskowa, do której przez pięć dni w tygodniu uczęszcza 8 dzieci. Planowane jest uruchomienie całodobowego telefonu zaufania. To wszystko będzie można zrealizować i kontynuować, jeżeli "Pomocna Dłoń” doczeka się ofiarodawców