Przedłużające się kontrole skarbowe doprowadzają do bankructwa przedsiębiorstwa, które handlują z sąsiadami zza wschodniej granicy.
W podobnej sytuacji jest więcej firm. Urząd Skarbowy w Białej Podlaskiej aktualnie prowadzi kontrole podatkowe w dwunastu przedsiębiorstwach. Inspektorzy sprawdzają zasadność zwrotu różnicy podatku od towarów i usług. Taka kontrola oznacza wstrzymanie wypłaty zwrotu podatku VAT. A chodzi o niemałe kwoty, bo podstawowa stawka VAT to 23 proc.
Firmy, które nie odzyskują VAT-u, tracą klientów. Dla nabywców z Białorusi zakupy w takim sklepie są nieopłacalne. W normalnej sytuacji, gdy kupiony w Polsce telefon wywożą za granicę, to przy ponownej wizycie w naszym kraju mogą odebrać VAT, który był wliczony w cenę aparatu.
Przedsiębiorcy, u których kontrole podatkowe się przedłużają, boją się bankructwa. Jedna z takich firm poprosiła nawet o pomoc prezydenta miasta. – W trosce o lokalnych przedsiębiorców, pan prezydent poprosił o interwencję naczelnika Urzędu Skarbowego w Białej Podlaskiej. To bardzo istotny problem – mówi Renata Szwed, dyrektor gabinetu prezydenta miasta.
Według przedsiębiorców, to próba łatania dziury budżetowej państwa. – Wydaje mi się, że właśnie o to chodzi we wstrzymywaniu firmom zwrotu podatku VAT – mówi jeden z naszych rozmówców.
Niektórzy z nich boją się rozmów z dziennikarzami. – Nie wiem, czy nagłaśnianie sprawy w mediach nam pomoże – usłyszeliśmy w jednym ze sklepów.
Zapytaliśmy w Urzędzie Skarbowym w Białej Podlaskiej o czas trwania takich kontroli. Z nadesłanych odpowiedzi wynika, że to "kwestia indywidualna”, która zależy od sytuacji firmy, ale nie od rodzaju prowadzonej działalności.
Jak poinformowała nas Anna Godlewska, zastępca naczelnika urzędu, u firm handlujących telefonami komórkowymi, "czynności kontrolne są prowadzone bez zbędnej zwłoki”.
Nie tylko w Białej Podlaskiej
Kontrole podatkowe mogą wpędzić w poważne kłopoty. Kilka razy pisaliśmy o Centrum Handlowym Nexa w Zamościu. Fiskus blokuje firmie zwrot ponad 30 mln zł podatku VAT. Tym samym zrujnował spółkę, a prawie 170 pracowników znalazło się na bruku.