Rakowiska. Pułkownik Straży Granicznej i nauczycielka zostali zamordowani w swoim domu. Kilkanaście godzin później policjanci zatrzymali ich 18-letniego syna i jego znajomą. Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej przyznała, że pierwszy raz w swojej pracy spotkała się z taką sprawą
Do tragicznego zdarzenia doszło w Rakowiskach, małej miejscowości oddalonej o 7 kilometrów od Białej Podlaskiej. W sobotę bialskich policjantów zaalarmował mieszkaniec, który zauważył, że drzwi sąsiedniego domu są od dłuższego czasu uchylone. Na osiedle domków jednorodzinnych przy ul. Rubinowej wysłano patrol.
- Mundurowi weszli do budynku i znaleźli ciała dwóch osób - mówi Jarosław Janicki, rzecznik bialskiej policji.
To 48-letni pułkownik Straży Granicznej (jak ustaliliśmy nie służył w Nadbużańskim Oddziale Straży Granicznej) i sześć lat młodsza nauczycielka. Policjanci informowali, że "ciała miały obrażenia wskazujące na udział osób trzecich”. W niedzielę prokuratura potwierdziła: w nocy z piątku na sobotę małżeństwo zostało zamordowane.
Kiedy w sobotę przyjechaliśmy na miejsce mundurowi czekali na biegłych z laboratorium kryminalistycznego. Sprawdzano cały dom oraz okolicę, zabezpieczano m.in. ślady przed budynkiem. Na miejsce przysłano również przewodnika z psem, który miał znaleźć trop.
- Prokurator razem z policjantami ponad 12 godzin dokonywał oględzin miejsca zdarzenia. Zabezpieczyliśmy szereg dowodów i śladów, które będą przydatne w toku śledztwa - mówi Beata Syk-Jankowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Zatrzymani w Krakowie
Jeszcze tego samego dnia policjanci z Krakowa, na zlecenie mundurowych z Lublina, zatrzymali dwie osoby. Jedna z nich to 18-letni syn zamordowanych Kamil N., który mieszkał razem z rodzicami. O drugiej prokuratura mówi niewiele. Wiadomo, że to Zuanna M. młoda kobieta, znajoma chłopaka. Nie wiadomo jeszcze w jakim charakterze zostaną przesłuchani.
- Z uwagi na dobro śledztwa, nie przekazujemy więcej informacji - mówiła Syk-Jankowska na niedzielnej konferencji prasowej. O szczegółach dotyczących zbrodni ma poinformować w poniedziałek . Jak przyznała, do tej pory w swojej pracy z taką sprawą się nigdy nie spotkała.
Wszędzie krew
- Śledztwo trwa nadal. - Są w nie zaangażowani prokuratorzy i bardzo wielu policjantów - tłumaczy rzeczniczka.
Nieoficjalnie wiadomo, że morderstwo było bardzo brutalne. Według informacji Gazety Wyborczej, która powołuje się na anonimowego biegłego zbrodnię mieli zaplanować wcześniej, a swoje ofiary dopadli podczas snu. Dom zamordowanych był cały we krwi, a zatrzymani do zabójstwa użyli kilku noży.
Potwierdzają to też zdjęcia. Przed domem widać zakrwawione ściany i kałużę krwi na schodach.