Świeżo upieczony radny miejski w Białej Podlaskiej niedługo cieszył się z sukcesu. Dzień po wyborach wpadł na jeździe samochodem po pijanemu.
Tak cieszył się z sukcesu, że gdy w poniedziałek rano zatrzymał go patrol drogówki, miał w organizmie aż 1,5 promila alkoholu. W tym stanie kierował ciężarowym fiatem.
– Prowadzimy postępowanie w tej sprawie – mówi lakonicznie Jarosław Janicki z policji w Białej Podlaskiej. I dodaje, że za prowadzenie auta pod wpływem alkoholu grozi do dwóch lat więzienia.
Dziś rano skontaktowaliśmy się z radnym, ale nie miał dla nas czasu. Obiecał, że porozmawia później. Ale telefonu więcej nie odebrał..
O wyczynach świeżo upieczonego radnego rozmawiamy z Adamem Wilczewskim, przewodniczącym bialskiej Rady Powiatowej Platformy Obywatelskiej. Zapewnia, że już wyjaśnia okoliczności tego przykrego incydentu. Po rozmowie z radnym mówi, że sprawa przeciągnie się kilka dni.
– Szkło się zbiło. Sam kolega Marek musi zadecydować, co zrobi. Myślę, że zdaje sobie sprawę z tego, co się stało. Umówiliśmy się, że w środę wyda oświadczenie. W czwartek zbiera się Rada Powiatowa PO. Zareagujemy w tej sprawie na pewno – zapewnia Wilczewski. Dodaje, że na miejsce Marka G. może w każdej chwili wejść do Rady Miasta kolejny kandydat PO: Stefan Konrad Parafiniuk lub Grzegorz Jobda.
Stanisław Żmijan, szef regionu lubelskiego PO był zaskoczony, kiedy dowiedział się o wpadce Marka G.
– Natychmiast podejmę decyzję o skierowaniu sprawy do sądu koleżeńskiego – mówi Żmijan. – Nie wiem, czy poza aspektem etycznym będzie też dodatkowy wymiar prawny.
Czy po tej wpadce Marek G. może odebrać mandat i zasiadać w bialskiej Radzie Miasta?
Krzysztof Lorentz, dyrektor Zespołu Kontroli Finansowania Partii Politycznych i Kampanii Wyborczych Państwowej Komisji Wyborczej przyznaje, że prawo nie nakazuje represjonowania nietrzeźwych kierowców-radnych lub zwycięzców kampanii wyborczych, gdy jeszcze nie zapadł wyrok.
– Wygaśniecie mandatu następuje wyłącznie wobec osoby skazanej prawomocnym wyrokiem – twierdzi dyrektor Lorentz.