Hodowla koni stała się deficytowa, a sytuacja finansowa państwowych stadnin się pogarsza. Tak wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli. Zdaniem kontrolerów, największy wpływ na to miały „czynniki niezależne”.
NIK skontrolowała 9 stadnin, w tym m.in. w Janowie Podlaskim. Wyniki nie dają powodów do zadowolenia.
Raport pokazuje, że ceny koni latach 2015 – 2018 systematycznie spadały. A średnia cena za sprzedanego konia w trzech spółkach, w tym również w Janowie Podlaskim, spadła ze 104 tys. zł w 2015 roku do 23,8 tys. zł w 2018 roku.
„Zmniejszenie średniej ceny za konie sprzedane przez te spółki spowodowane było przede wszystkim rekordowym wynikiem ze sprzedaży koni w 2015 roku oraz mniejszym popytem w latach późniejszych na konie arabskie czystej krwi” – czytamy w raporcie.
Zmiany prezesów nie pomogły
Ale kontrolerzy zwracają też uwagę na częste zmiany zarządu w spółkach, m.in. w Janowie Podlaskim. „W ocenie NIK nie sprzyjało to ciągłości i jakości zarządzania. W latach 2016–2018 stadniny w Janowie Podlaskim i Michałowie miały po 4 prezesów każda”.
Niemniej jednak, za pogarszającą się kondycją finansową spółek, zdaniem NIK stoją „czynniki niezależne”, czyli m.in. uzyskiwanie niższych przychodów ze sprzedaży koni.
„Dotychczasowa strategia działania spółek hodowli koni, polegająca na utrzymywaniu hodowli koni przez inną działalność spółek, na przykład hodowlę bydła, produkcję mleka i produkcję przestała przynosić efekty. Wpływ na to miały niekorzystne warunki klimatyczne w 2018 i 2019 roku, to jest znaczy susza”– czytamy w raporcie.
NIK ostrzega, że ta zła sytuacja finansowa może spowodować zwiększenie ryzyka upadłości i stanowić zagrożenie dla stabilności hodowli koni. „Zatem należałoby rozważyć zmianę statusu prawnego tych podmiotów” – to m.in. zalecenie dla Ministerstwa Rolnictwa.
Taką potrzebę już kilka miesięcy temu dostrzegał w rozmowie z nami Tomasz Chalimoniuk. – Analizowałem wyniki z ostatnich 10 lat i tak naprawdę wynik zawsze wychodził prawie na zero. Do końca nie wiem, czy formuła, w jakiej działają stadniny, czyli jako spółki prawa handlowego jest właściwa – stwierdził pełnomocnik ministra do spraw hodowli koni, a także prezes Polskiego Klubu Wyścigów Konnych. – Bo z założenia spółka ma wypracować zysk, a stadnina z kolei ma misję, aby zapewnić zaplecze genetyczne koni w kraju. Tutaj jest konflikt interesów, bo nie można przecież doprowadzić do wyprzedaży wszystkich koni. Trzeba pomyśleć o zmianach systemowych – podkreślał.
Co to oznacza? Jego zdaniem spółki takie, jak janowska stadnina, powinny być finansowane z jakiegoś zewnętrznego źródła.
Warunki były dobre
Kontrolerzy nie odnotowali za to nieprawidłowości w zakresie warunków weterynaryjnych i utrzymania koni w janowskiej stadninie. „Stwierdzono jednakże zaniedbania w hodowli krów, co nie było głównym przedmiotem badań kontrolnych oraz nieprawidłowości w zakresie stanu technicznego obór dla bydła”– czytamy w raporcie.
Poza tym, z oględzin wynika, że niektóre obiekty w Janowie Podlaskim nie były utrzymane w należytym stanie technicznym i brakowało ich okresowych kontroli.
NIK wskazała też na przypadki nieterminowej realizacji umów dzierżawy koni zawartych przed okresem objętym kontrolą, w 2011 roku oraz niekorzystnych dla spółki zmian postanowień umów dzierżawy. „Zmiany te dotyczyły przedłużania okresu dzierżawy, pobierania zarodków tylko przez wydzierżawiającego oraz niezaźrebiania klaczy, co było w pierwotnej umowie jednym z warunków oddania w dzierżawę klaczy” – precyzują kontrolerzy.
Trzeba koncepcji
Na koniec, NIK zaleca, aby resort rolnictwa opracował nową koncepcję funkcjonowania państwowej hodowli koni w Polsce. Z kolei, KOWR, zdaniem kontrolerów, powinien podjąć działania, aby na stałe poprawić finanse stadnin, a także wzmocnić nad nimi nadzór, zwłaszcza w zakresie sprzedaży i dzierżawy koni.
– W obecnych realiach nie istnieje możliwość bezpośredniego nadzorowania każdej transakcji związanej z dzierżawą czy też sprzedażą koni w każdej z nadzorowanych spółek. Nie pozwala na to brak rad nadzorczych w spółkach spowodowany wysokimi kosztami ich funkcjonowania – odpowiada Szymon Giżyński wiceminister rolnictwa i dodaje, że sprzedaż i dzierżawa koni znajduje się w gestii zarządów spółek.
Poza tym w jego ocenie, NIK w swoim raporcie wielokrotnie wskazuje, że na pogarszającą się sytuację finansową wpływ miały czynniki niezależne. – Niewiadomym jest zatem, w jaki sposób dyrektor generalny KOWR miałby wpływać na kondycję finansową nadzorowanych podmiotów – uważa Giżyński i przypomina, że dla zapewnienia lepszej koordynacji programów hodowlanych, minister powołał w styczniu pełnomocnika do spraw hodowli koni.
Raport opublikowano w czwartek i Marek Gawlik, obecny prezes stadniny przyznaje, że jeszcze się z nim nie zapoznawał. Poza tym kontrola NIK dotyczy okresu od 2015 roku do końca ubiegłego roku. Tymczasem, Gawlik jest szefem stadniny od kwietnia tego roku. Wcześniej, przez ten fotel przewinęło się jeszcze kilku prezesów.
– Potrzebujemy dokapitalizowania – tłumaczył nam jeszcze w maju Gawlik. Przedstawił już swoim przełożonym taką potrzebę, ale nie zdradził, o jaką kwotę chodzi. – Z dobrostanem zwierząt jesteśmy w stanie sobie poradzić, naszym obciążeniem są na przykład kapitałochłonne remonty, które z kolei generują koszty, bo to zabytkowe i wymagające budynki–mówił wówczas.
Jak dotąd, nie poznaliśmy wyników finansowych janowskiej stadniny za ubiegły rok. KOWR zapowiada, że upubliczni je we wrześniu.
Na ostatniej aukcji Pride of Poland udało się sprzedać 10 z 22 wystawionych koni, łącznie za blisko 1, 6 mln euro. Najwięcej, bo 1,25 mln euro kupcy z Arabii Saudyjskiej zapłacili za klacz Perfinkę.