Inspekcja weterynaryjna chce ukarania 20 rolników którzy w lipcu ubiegłego roku w Dawidach (powiat parczewski) zablokowali drogę, aby uniemożliwić wybicie zdrowych świń. Wśród nich był Michał Kołodziejczak, lider ruchu Agrounia. On również w piątek składał wyjaśnienia w sądzie w Białej Podlaskiej.
– Grupa rolników ma być sądzona o to że nie pozwoliła na coś, co było nienormalne i nielogiczne – mówi Kołodziejczak, który sam również jest rolnikiem, tyle że województwie łódzkim. Chociaż ma 31 lat, jest już nazywany nowym liderem polskiej wsi. – Wybiórcze zabijane zdrowych świń jest przez rolników niezrozumiane – podkreśla szef Agrounii. To ruch który już w tym roku kilka razy sparaliżował swoimi protestami Warszawę.
Sądowa sprawa Kołodziejczaka i innych obwinionych ma związek z Afrykańskim Pomorem Świń, którego ogniska stwierdzono w lipcu w miejscowości Dawidy w gm. Jabłoń. W związku z tym obszar objęto strefą zapowietrzenia i zagrożenia chorobą. W takich przypadkach – aby nie dopuścić do rozprzestrzeniania wirusa – lekarze weterynarii zabijają wszystkie świnie w promieniu 3 kilometrów od ognisk ASF. Taki scenariusz miał się wówczas rozegrać m.in. w gospodarstwie Karola Dzyra, ale , ale miejscowi rolnicy wraz z członkami Agrounii zablokowali samochód lekarzy weterynarii. Przepychanka na drodze trwała kilka godzin. W końcu służby weterynaryjne w ogóle odstąpiły od wybicia świń w chlewni Karola Dzyra.
Ale Komenda Powiatowa Policji w Parczewie skierowała do sądu wniosek o ukaranie grzywną 20 osób. Chodzi o wykroczenie polegające na uniemożliwieniu bądź utrudnianiu wykonania czynności przez inspekcję weterynaryjną.
W piątek w Sądzie Rejonowym w Białej Podlaskiej rolnicy składali wyjaśnienia. – Nikt nie blokował działań weterynarii. To było zgromadzenie spontaniczne. Domagaliśmy się rozmowy, ale lekarze nie podejmowali z nami tematu – relacjonował Kołodziejczak.
– Jeden z przedstawicieli inspekcji weterynaryjnej wysiadł tylko z samochodu i nagrywał nas komórką – wyjaśniał Andrzej Waszczuk, kolejny z rolników. – Lekarze nie okazali nawet dokumentu, na podstawie którego miało dojść do wybicia tuczników– dodał Waszczuk.
Dlaczego w ogóle wówczas rolnicy się zgromadzili? – Wcześniej słyszeliśmy jak w okolicy Białej Podlaskiej wybija się zdrowe świnie i obawialiśmy się, że u nas będzie to samo, a my przecież z tego żyjemy od pokoleń, to potrafimy robić– stwierdził w sądzie rolnik.
Blokada rozegrała się przed gospodarstwem Karola Dzyra.– To ona uratowała moje gospodarstwo – przyznaje pan Karol, który nie znalazł się jednak na ławie oskarżonych. – Wówczas u mnie miało być wybitych 1300 zdrowych świń. Później, po tej blokadzie miałem codziennie przez 23 dni kontrole inspekcji, ASF nie stwierdzono i w ogóle wstrzymano się od wybicia. Dzisiaj hoduję 800 świń – opowiada gospodarz.
Tymczasem, Paweł Piotrowski Wojewódzki Lekarz Weterynarii w Lublinie tłumaczy, że ogniska ASF później się pojawiły, ale w innych gospodarstwach. – Policja nie mogła sobie poradzić wówczas z rolnikami, wiec inspekcja odstąpiła od wybicia, bo przecież nie chcieliśmy robić bójek. Ale utrudnianie takich działań podlega karze– podkreśla lekarz. Jego zdaniem zgromadzenie było nielegalne. – Później przychodziły do nas bez przerwy groźby i oświadczenia rolników, że nie wpuszczą tam nikogo. Nie mogłem więc dopuścić aby komuś stała sie krzywda– relacjonuje Piotrowski. – Później w Dawidach wystąpiły jeszcze cztery ogniska ASF.
Adwokat oskarżonych rolników Tomasz Gabryelczyk podtrzymuje że zgromadzenie w Dawidach było spontaniczne. – Tam byli rolnicy i ich rodziny. Przyszli aby dowiedzieć sie dlaczego w kolejnych gospodarstwach dokonuje się uboju zdrowych świń. Byli żądni wyjaśnień, a spotkali się z aroganckim zachowaniem lekarzy weterynarii– uważa adwokat.
Lider Agrounii przekonuje że rolnicy nie zostaną pozostawieni sami sobie. – Te zdrowe świnie, które miały być wybite, do dzisiaj żyją. I my jesteśmy za to sądzeni? To raczej powinna być za to nagroda– podkreśla Kołodziejczak. Przed sądem w Białej Podlaskiej zgromadziła się grupa rolników m.in. z Agrounii w geście poparcia dla ich oskarżonych kolegów. Towarzyszył im również ksiądz Stanisław Chodźko, diecezjalny duszpasterz rolników, który popiera działania protestujących.