Jednej nocy stracił dach nad głową i dorobek całego swojego życia. Andrzej Barańczuk ze wsi Sokule (pow. bialski) chce sam odbudować swój dom. Potrzebuje tylko materiałów.
– Zaczęło się palić przy rurze odchodzącej od kominka u szczytu budynku. Płomienie bardzo szybko zajęły dach – wspomina Andrzej Barańczuk, który na początku palącą się ścianę polewał wodą z wiadra. Gdy jednak zobaczył, że wiatr przenosi ogień na cały budynek, pobiegł do córki, by wezwać straż.
W akcji gaśniczej uczestniczyło pięć zastępów strażaków. Ale niewiele mogli już zdziałać. – Gdy dotarliśmy na miejsce cały budynek już był zajęty – mówi Mirosław Byszuk z bialskiej Komendy Miejskiej Państwowej .
Spalił się cały dom, wraz ze wszystkim, co było w środku. Barańczukowi udało się wynieść tylko telewizor i butlę gazową. Straty wyceniono na kilkanaście tysięcy złotych. Budynek nie był ubezpieczony.
49-latek, oprócz jednorazowych świadczeń z opieki społecznej, nie ma żadnych dochodów. Stracił pracę przy wyrębie lasu, gdy lekarz zabronił mu pracy przy pile. Nie ma też renty.
– Jest bardzo ciężko. Mieszkam u córki w pomieszczeniu, w którym miała być łazienka. Jakoś zmieścił się tu mój tapczanik jednoosobowy. Wstępnie wójt obiecał mi pomoc. Dom zbuduję sam z zięciem, potrzebuję tylko materiałów – mówi Barańczuk.
– Mamy nadzieję, że ktoś mu pomoże. Tata jest załamany – mówi pani Justyna, córka poszkodowanego.
Piotr Kazimierski, wójt gminy Drelów, postanowił już o udzieleniu pomocy pogorzelcowi.
– Od Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej dostanie cement lub materiały na więźbę dachową. Przeznaczymy na to koło 10–11 tys. zł. Tu chodzi o dobrego, pracowitego człowieka, bez nałogów. Takim trzeba pomagać – mówi Kazimierski.
O pomoc wójt zaapelował do radnych, którzy na najbliższej sesji, 26 marca, na rzecz pogorzelca mają przekazać swoje diety.
– Może i sołtysi symbolicznie przekażą po parę groszy. Zbierzemy też datki wśród mieszkańców naszej wsi – obiecuje radna Anna Cieślikowska z Sokula.
Podobna akcja pomocy pogorzelcom udała się kilka lat temu w Żerocinie.