Przesyłka z tajemniczym białym proszkiem na kilka godzin sparaliżowała zakład drobiarski Sedar w Międzyrzecu Podlaskim. Zaniepokojeni pracownicy powiadomili policję. Paczkę ktoś nadał w Rosji.
– Ściągnęliśmy specjalistyczną jednostkę Straży Pożarnej, która zajęła sie wstępnym zbadaniem substancji. Okazało się , że nie zagraża ona zdrowiu ani życiu ludzi – mówi nadkom. Wojciech Lesiuk z bialskiej policji. Ale na kilka godzin praca zakładu była w czwartek sparaliżowana. – Dowódca akcji zdecydował aby do czasu zbadania substancji pracownicy nie opuszczali zakładu, a kolejni aby do budynku nie wchodzili – zaznacza Lesiuk. Na miejscu oprócz policji, pracowało 11 zastępów Straży Pożarnej oraz pogotowie.
– Przekazaliśmy przesyłkę policji do dalszych badań. Nie możemy do końca stwierdzić co to za proszek. Na pewno była to substancja chemiczna która wymaga odpowiedniego postępowania – zaznacza mł. bryg. Mirosław Byszuk rzecznik prasowy PSP w Białej Podlaskiej. Nieoficjalnie mówi się, że w proszku wykryto m.in. dehydrant cyny i nadboran sodu, ale ani policja, ani Straż Pożarna, tego nie potwierdzają.
Grażyna Prokopiuk, dyrektor generalna Sedaru podkreśla, że produkcja od początku działa bez zakłóceń. – Sytuacja dotyczyła strefy biurowej– tłumaczy. – W zakładzie mamy procedurę postępowania w takich sytuacjach kryzysowych – zaznacza Prokopiuk. Jak tylko pracownicy odebrali przesyłkę z niezidentyfikowanym proszkiem, natychmiast powiadomili służby. – Akcja przebiegała bardzo sprawnie. Po kilku godzinach sytuacja się wyjaśniła. Przesyłka została zabrana z naszego zakładu. Wstępnie została oznakowana jako nietoksyczna, nieaktywna biologicznie i jako niegroźna dla otoczenia – podkreśla pani dyrektor. Jednak, przerażania wśród pracowników nie brakowało. – Reakcja szokowa nastąpiła u dwóch osób które otwierały paczkę. Jedna z nich bardzo się wystraszyła i przez to zasłabła. Ale na miejscu była pomoc medyczna– dodaje Prokopiuk. Nikt nie trafił do szpitala.
Służby bardzo dobrze oceniły zachowanie pracowników zakładu. – Dla nas najważniejsze jest, aby nasza załoga czuła się bezpiecznie. Nawet jeśli istnieje drobne podejrzenie, to staramy się wszystko wyjaśnić– podkreśla dyrektor.
Policja prowadzi postępowanie przygotowawcze w tej sprawie. Powołany zostanie biegły, który ma określić dokładny skład i pochodzenie substancji.
Międzyrzecki zakład nie ma szczęścia do takich alarmowych zdarzeń. W kwietniu ubiegłego roku na terenie firmy nastąpił wyciek amoniaku. Na kilka dni wstrzymano wówczas produkcję. Ewakuowano wtedy cały zakład– blisko 160 osób. A 51–letnia pracownica z poparzeniami dróg oddechowych trafiła do szpitala specjalistycznego w Łęcznej.