W Białej Podlaskiej wciąż utrzymany jest podatek od deszczu. Władze miasta tłumaczyły, że jego likwidacja wiązałaby się z podwyżką stawek za wodę i ścieki. To nie przekonuje jednak członków stowarzyszenia Biała Samorządowa.
Opłata za deszczówkę wynosi 5,59 zł za metr sześcienny. Prezydent Białej Podlaskiej już rok temu zapowiadał, że podatek będzie zniesiony. Tak się jednak nie stało.
– Mi też zależy, aby ta opłata zniknęła, ale wybór był prosty. Jeżeli chcieliśmy zachować obecny poziom taryfy za wodę i ścieki, likwidacja "deszczówki" uniemożliwiałaby to – tłumaczył przed ostatnią sesją rady miasta prezydent Dariusz Stefaniuk.
W tym roku mieszkańcy Białej Podlaskiej będą płacić tak samo jak do tej pory: 2,34 zł za metr sześcienny wody, a za ścieki 4,22 zł. Poza tym, władze miasta podały wówczas dziennikarzom że roczne wpływy z tzw. "deszczówki" to ok. 1 mln zł.
– Kilkaset tysięcy złotych to opłaty z kasy miasta, za nasze obiekty. My to odbieramy w pewien sposób w postaci dywidendy, inwestycji do których Wod-Kan się dokłada, m.in. budując kanały deszczowe – stwierdził wówczas Stefaniuk.
Okazuje się że wpływy z podatku od deszczu są jednak inne. Za 2015 rok było to ponad 1,3 mln zł, a za 2016 rok - 1,7 mln zł. Natomiast w tym roku, planowane wpływy z "deszczówki" to ok. 1,5 mln zł.
– Czy prezydent miasta nie widzi różnicy pomiędzy 1,7 mln zł a kwotą kilkuset tysięcy złotych. A przecież ten podatek miał być zniesiony w Białej, tak obiecywał prezydent. Mijają dwa lata i się nie znosi – zauważa Bogusław Broniewicz, prezes Białej Samorządowej.
– Prezydent wypowiedział sie też, że miasto wpłaca do Wod-Kanu ten podatek, a Wod-Kan oddaje to w formie dywidendy. W takim razie po co wpłacać. Po co pieniądze mają być przekładane z kieszeni o kieszeni. To kuriozalne. Wyciągając dywidendę z Wod-Kanu osłabia się możliwości inwestycyjne tej spółki – podkreśla szef stowarzyszenia.
On sam jeszcze jako przewodniczący rady był przeciwny wprowadzaniu tej opłaty. – To dla wielu mieszkańców obciążenie. Bo spółdzielnie mieszkaniowe płaca od powierzchni dachów, również przedsiębiorcy. To nie są małe kwoty. Można to rozwiązać w inny sposób, niekoniecznie obciążając wszystkich – stwierdza Broniewcz.
Biała Samorządowa nie rozumie też tłumaczenia władz miasta. – Za podniesieniem opłat za wodę i ścieki musi iść jakieś uzasadnienie. A przecież prezydent doprowadził do tego że spółki miejskie kupują energię elektryczną zbiorowo i wychodzi taniej. A to istotny koszt przy wydobyciu wody. Koszty eksploatacji też nie wzrosły. W związku z tym nie widać podstaw do podniesienia stawek za wodę – punktuje z kolei Grzegorz Cybulski, członek stowarzyszenia.
W tym roku przed miejską spółką wodociągową projekt modernizacji oczyszczalni ścieków wart kilkadziesiąt milionów złotych. – Jeszcze przez ten czas będą następowały zmiany w spółce i za rok powinniśmy dojść do założonego celu, czyli likwidacji deszczówki – zaznaczył przed tygodniem prezydent, przypominając, że opłatę wprowadził jego poprzednik Andrzej Czapski.