Mieszkaniec Terespola nie poprzestał na pomocy poszkodowanym. Zatrzymał innych kierowców, aby gonili sprawcę wypadku.
W sobotę w Piszczacu na ul. Terespolskiej 51-letni Stanisław S. kierując volkswagenem passatem nagle zjechał na lewą stronę jezdni. Kierowca jadącego w przeciwnym kierunku chryslera neona - chcąc uniknąć czołowego zderzenia - zjechał na pobocze drogi. Chrysler dachował. Podróżujące nim małżeństwo zostało ranne. Sprawca wypadku nie zatrzymał się i uciekł w kierunku Terespola.
Świadek zdarzenia - 35-letni Janusz P. z Terespola - zachował zimną krew. Najpierw o zdarzeniu powiadomił policję. Gdy funkcjonariusze organizowali blokadę dróg, terespolanin jako pierwszy ruszył z pomocą rannemu małżeństwu. Wyciągnął rannego kierowcę i jego żonę z rozbitego samochodu. - Zatrzymał też przejeżdżający samochód i poprosił jadących nim mężczyzn, aby ruszyli w pościg za piratem - relacjonuje Cezary Grochowski z bialskiej policji.
Ci nie wahali się ani chwili. Po chwili siedzieli passatowi "na ogonie”. Auto jechało całą szerokością jezdni. Pościg nie trwał długo, po paru kilometrach passat zatrzymał się na skrzyżowaniu dróg. 32-letni Robert P. z Terespola i jego kolega Andrzej podbiegli do samochodu. Zabrali kierowcy kluczyki. 51-letni Stanisław S. nie bardzo wiedział, co się z nim dzieje. Ścigający przekazali go policjantom.
Mężczyzna miał w wydychanym powietrzu ponad 2,88 promila alkoholu. Trafił do policyjnego aresztu. Grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.
Jutro komisarz Grzegorz Zadroga, komendant miejski policji w Białej Podlaskiej osobiście podziękuje dzielnym mężczyznom. - Odwaga i zdecydowane działanie świadków tego zdarzenia nie tylko przyśpieszyły niesienie pomocy ofiarom wypadku, ale umożliwiły też szybkie zatrzymanie jego sprawcy - dodaje Grochowski. - Cieszy, że coraz więcej ludzi przeciwstawia się pijanym kierowcom.
Bohaterscy świadkowie chcieli pozostać dla dziennikarzy anonimowi.