Miasto obniżyło podatek od środków transportu do najniższej dopuszczalnej stawki. Postulowali o to przewoźnicy.
Na ostatniej sesji radni przyjęli nowe roczne stawki: 1381,13 zł za ciągnik siodłowy i 921,50 zł za naczepę. To najniższe dopuszczalne stawki. Wcześniej transportowcy musieli płacić 1884 zł za ciągnik i 1416 zł na naczepę. – Jesteśmy dotknięci kryzysem na rynku przewozowym w związku z rosyjskim embargiem. Od kilku lat nasze firmy nie osiągają zysku. A podatek od środków transportu to dosyć znacząca pozycja w naszych budżetach – tak na październikowej sesji rady miasta mówił Tadeusz Gajownik, właściciel firmy transportowej z Radzynia Podlaskiego.
Między sesjami burmistrz rozmawiał na ten temat z przedstawicielami transportowców. - Były to trudne rozmowy. Nie mamy wyboru, bo sąsiednia gmina obniżyła stawki podatku od ciągników siodłowych i naczep – stwierdza burmistrz Jerzy Rębek (PiS) . Chodzi o gminę Ulan-Majorat. Radzyńscy przewoźnicy zapowiadali, że jeżeli miasto nie pójdzie im na rękę, przeniosą swoje firmy właśnie do sąsiedniej gminy.
– Obniżyliśmy, bo wysłuchaliśmy argumentów transportowców, którzy są w trudnej sytuacji finansowej. Nie stać ich było na opłacanie podatku. Wyszliśmy naprzeciw ich potrzebom. Ale nie wiem na jak długo. Bo stawki uchwalamy co roku – tłumaczy Adam Adamski (PiS) przewodniczący rady miasta. Z decyzji rady cieszą się właściciele firm przewozowych. – To obniżka o którą wnioskowaliśmy. Nie trzeba będzie wyprowadzać się z Radzynia – przyznaje Tadeusz Gajownik. – Takich firm przewozowych jak moja jest w mieście ok. 50 – dodaje.
Przypomnijmy, że w styczniu tego roku obniżkę stawek podatku od środków transportowych uchwaliła też rada miasta w Białej Podlaskiej. – W tym roku wychodzimy na zero. Nic nie straciliśmy.
A w przyszłym roku, mamy nadzieję, że zyskamy. Bo zgłaszają się do nas kolejne firmy leasingowe – tak ocenia to prezydent Białej Podlaskiej Dariusz Stefaniuk.