
Podopieczni Wojciecha Kamińskiego ulegli Enerdze Icon Sea Czarni różnicą aż 23 pkt. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że ten wynik to sensacja, ale również olbrzymie rozczarowanie.

„Czerwono-czarni” walczą bowiem o jak najlepsze miejsce przed fazą play-off, a jednym z ich przeciwników jest m.in. zespół ze Słupska. Zaskoczeniem jest bezradność gości, którzy w żaden sposób nie potrafili znaleźć antidotum na defensywę gospodarzy. Ci już do przerwy prowadzili różnicą 15 pkt. Małym promykiem nadziei była trzecia kwarta, kiedy dystans pomiędzy obiema ekipami zmniejszył się do zaledwie 4 pkt. Tylko co z tego, skoro słaba końcówka trzeciej kwarty i fatalna czwarta odsłona sprawiły, że Czarni na koniec meczu prowadzili nawet 24 pkt.
Był to zdecydowanie najgorszy występ lublinian w tym sezonie. Co ciekawe, liderem ekipy był Filip Put. Kapitan zespołu rozpoczął na ławce rezerwowych, ale później jako jeden z niewielu grał na swoim poziomie. Zdobył 8 pkt i miał 80 procent skuteczności z gry. Kontrastuje to z wynikiem całego zespołu wynoszącym zaledwie 33 procent. Wyróżnić można także Tyrana De Lattibeaudiere za jego 7 pkt, ale również tyle samo zbiórek. U gospodarzy dobrze spisał się za to Alex Stein, który zdobył 19 pkt.
Energa Icon Sea Czarni Słupsk – PGE Start Lublin 79:56 (15:10, 26:16, 14:22, 24:8)
Czarni: Jackson 20 (3x3), Stein 19 (3x3), Ford 5, Nowakowski 5 (1x3), Dziemba 2 oraz Sueing 17 (2x3), Musiał 7 (2x3), Manjgafić 2, Czoska 2, Klocek 0.
Start: Lecomte 13, Williams 10 (2x3), Brown 8, De Lattibeaudiere 7 (1x3), Szymański 0 oraz Put 8, Ramey 7 (1x3), B. Pelczar 3 (1x3), Krasuski 0, Drame .
Sędziowali: Kowalski, Chrakowiecki i Pacek.
