Z jednej strony, założyciel SKOK–ów z milionami na koncie, a z drugiej radny powiatowy i hodowca drobiu, który musiał wyjechać na saksy, by dorobić. To pomiędzy Grzegorzem Biereckim a Markiem Sulimą może się toczyć poważna walka o miejsce w Senacie w nadchodzących wyborach.
Chociaż Prawo i Sprawiedliwość nie zaprezentowała jeszcze oficjalnych list kandydatów, to wiadomo, że o reelekcję z okręgu nr 17 (miasto Biała Podlaska, powiaty: bialski, radzyński, parczewski) ubiegać się będzie 60–letni senator Grzegorz Bierecki. W Senacie zasiada od trzech ostatnich kadencji. W ostatnich wyborach, zagłosowało na niego ponad 68 tys. osób.
– Trzy najważniejsze cele, które postawiłem sobie zaczynając pracę w Senacie są dzisiaj realizowane. To autostrada A2 do granicy państwa. Drugi do przywrócenie jednostek wojskowych na ścianie wschodniej. Dzisiaj mamy już przecież wojsko w Białej Podlaskiej, a wkrótce powstanie garnizon w Radzyniu Podlaskim– zapowiada Grzegorz Bierecki, twórca systemów SKOK.
– A po trzecie, zabiegałem o rozbudowę portu przeładunkowego w Małaszewiczach. To filary pewnego rozwoju tego regionu –przekonuje senator, który na co dzień mieszka w Gdyni, ale ostatnio coraz częściej przyjeżdża na południowe Podlasie, na przykład na dożynki. Do zdjęć pozuje wspólnie z posłem Dariuszem Stefaniukiem (PiS) z Białej Podlaskiej.
PiS ma ogłosić listy kandydatów do Sejmu i Senatu na przełomie sierpnia i września. Ale Bierecki już teraz sam potwierdza, że chce kontynuować swoją „misję”.
– Trzeba teraz przypilnować, by te wszystkie inwestycje doszły do skutku. Zobowiązuję się, aby to robić, bo doprowadziliśmy przecież do tego, że rząd PiS gwarantuje rozwój Polski wschodniej, ale są tacy, którzy chcieliby nam w tym przeszkadzać– sugeruje senator, który jest najbogatszym przedstawicielem wyższej izby parlamentu. W 2022 roku zarobił ponad 9,7 mln zł, w tym ponad 9,3 mln zł to dochody z udziałów i z zarządzania w różnych spółkach. Co polityk robi z taki pieniędzmi? Na przykład finansuje nowe złote korony dla Matki Bożej Kodeńskiej.
Z takim kandydatem wygrać niełatwo, ale wyzwania podejmie się 53–letni Marek Sulima (PSL), radny powiatu bialskiego. Postawiło na niego Polskie Stronnictwo Ludowe w ramach paktu senackiego. – Prezes Władysław Kosiniak–Kamysz mnie namówił, a wcześniej rekomendowały mnie władze lokalne w powiecie. Nikogo nie będę udawał, wieś to moja miłość przecież– mówi nam Sulima, który w Zasiadkach koło Międzyrzeca Podlaskiego prowadzi rodzinne gospodarstwo. Zajmuje się hodowlą indyków. Zbudował nowoczesne kurniki. Jego roczna produkcja osiągała nawet 6 tys. ton mięsa.
– Od 1993 roku prowadzę własną działalność gospodarczą. A w samorządzie jestem od 10 lat. Nie jestem znikąd. Udzielam się też społecznie, choćby w miejscowym OSP. Ratuję ludzi. I w Senacie chcę ludziom dalej służyć– przyznaje.
W regionie zasłynął jako obrońca rolników, którzy przez kilka lat walczyli z ASF. Wówczas w powiecie bialskim zlikwidowano mnóstwo gospodarstw specjalizujących się w hodowli świń. – Ludzie mnie kojarzą z tego, wiedzą, że byłem obrońcą rolników. Mówi się, że mam ciężkiego przeciwnika, ale czy tylko pieniądze się liczą? Mamy demokrację, dajmy ludziom wybór– przekonuje.
Sulima znany jest ze swoich emocjonalnych wystąpień podczas sesji rad powiatu bialskiego. Zdarzało mu się płakać na posiedzeniach, jak wtedy, gdy w 2021 roku musiał wyjechał na saksy, by dorobić. Pracował tam jako kierowca pocztowy pod Stuttgartem. – Mam pięciu synów. Brałem kredyty, bo kto ich nie brał. Muszę to spłacać, a oprocentowanie nie jest niskie – tłumaczył nam w 2021 roku.
Dzisiaj, przyznaje, że rodzina jest dla niego ogromnym wsparciem. – Nie ukrywam, mam średnie wykształcenie, ale jestem autentyczny. Chcę się spotykać z ludźmi na żywo. Będziemy rozmawiać– deklaruje na koniec