550 tysięcy złotych kosztował kapitalny remont dawnej wozowni przy ul. Janowskiej.
- Niedawno odpadały nowe tynki z gmachu I LO. Teraz sypią się z budynku przy Janowskiej. Jest sztab fachowców, który powinien dopilnować należytego wykonania robót - oburza się bialczanin Zbigniew P.
Janusz Maraśkiewicz, konserwator zabytków, uważa że na budynku wozowni położono za grubą warstwę tynku. - Wstyd! Nasi wykonawcy przyzwyczajeni są do tradycyjnych tynków ze znaczną domieszką cementu. Na zabytkowych obiektach stosuje się tynki wapienne. Na szczęście wykonawca chce szybko poprawić elewację - mówi Maraśkiewicz.
Stanisław Lewczuk, współwłaściciel "Bialbudu”, firmy, która wykonywała remont, wyjaśnia, że zbyt szybko, po zdjęciu starych tynków, zostały położone nowe. Podkreśla, iż nie miał takich problemów podczas remontu zabytków w Drohiczynie.
- W Drohiczynie mieliśmy więcej czasu na wykonanie prac przy zabytkach. Wielowiekowe ściany wymagają dokładnego i długiego osuszenia. Po usunięciu starego tynku, mur musi długo oddychać. Ale musimy naprawić ten błąd - przyznaje Lewczuk.
Mieczysław Ruta, dyrektor Zakładu Gospodarki Lokalowej, który zarządza budynkiem wozowni, uważa, że tynkom szkodzi też sąsiedztwo ulicy, z której zasolona woda chlapała na ściany. - Prace trzeba było wykonywać dłużej niż trzy miesiące, żeby ściany dobrze przeschły - dodaje Ruta. I zapowiada, iż w czerwcu zostanie przeprowadzony przegląd gwarancyjny tego obiektu.
Pechowa budowla
Neoklasycystyczna, murowana stajnia cugowa z wozownią z ozdobnymi wrotami została wybudowana w XVIII wieku. Towarzyszyła austerii, czyli najstarszemu domowi zajezdnemu (karczmie). Już w XIX wieku stajnie zaadaptowano na pawilony handlowe.