Myślał, że pomaga policjantom, a stracił oszczędności życia. Mieszkaniec Białej Podlaskiej zostawił pod śmietnikiem 87 tysięcy złotych. Sądził, że zastawia pułapkę na oszustów, a gotówki będą pilnować oficerowie CBŚ
W rzeczywistości 69-latek padł ofiarą szajki oszustów, która zmodyfikowała nieco popularną metodę „ na wnuczka”. W przestępczy proceder zaangażowanych było kilka osób. Do wybranej ofiary na telefon stacjonarny dzwoniła najpierw kobieta, podając się za kuzynkę. Chciała odwiedzić rodzinę i prosiła o numer telefonu komórkowego.
– Niemal natychmiast po tej rozmowie dzwonił telefon. Następny rozmówca podawał się za oficera CBŚ. W międzyczasie trzecia osoba potwierdzała tożsamość rzekomego oficera – wyjaśnia Jarosław Janicki z bialskiej policji.
Fałszywy policjant pytał o pierwszy telefon i informował, że dzwoniła oszustka. Przekonywał rozmówcę, że mundurowi szykują zasadzkę na przestępców. Rzekomy oficer prosił o pomoc. Rozmówca miał wypłacić oszczędności z banku i zostawić je w pobliżu wskazanych kontenerów na śmieci.
– 63-letnia kobieta dała się namówić na wypłacenie 70 tys. zł – dodaje Janicki. – Powstrzymała się jednak, kiedy fałszywy policjant kazał jej zostawić pieniądze bez nadzoru przy koszu na śmieci. Kobieta poszła na komendę, gdzie policjanci uświadomili jej, że właśnie uniknęła straty oszczędności.
Mniej rozsądku miał 69-latek z Białej Podlaskiej. Mężczyzna dokładnie stosował się do poleceń oszustów. Wypłacił 87 tys. zł, zostawił je pod śmietnikiem i poszedł do domu.
– Kiedy o wskazanej godzinie „policjant” nie zadzwonił, bialczanin skontaktował się z oficerem dyżurnym i dowiedział się, że padł ofiarą oszustwa – dodaje Janicki. – W każdym z tych przypadków sprawcy podtrzymywali łączność telefoniczną ze swoimi ofiarami, nawet w czasie wypłacania pieniędzy w banku.
Mundurowi regularnie apelują o rozsądek w kontaktach z obcymi. Pomimo tego starsze osoby wciąż padają ofiarami wyłudzeń metodą „na wnuczka” czy „na policjanta”.
Do podobnego p przypadku doszło w styczniu w Lublinie. 83-letni emeryt odebrał telefon od mężczyzny, który zwrócił się do niego „wujku”. Rozmowa nagle została przerwana, a po chwili zadzwonił ktoś, podający się za oficera CBŚ.
Schemat działania był podobny do tego z Białej Podlaskiej. Emeryt usłyszał, że CBŚ szykuje zasadzkę na fałszywych wnuczków. W akcji miał uczestniczyć prokurator i dyrektor jednego z banków.
Starszy pan zgodził się pomóc, wypłacił 20 tys. zł i zostawił gotówkę w altanie w Ogrodzie Saskim. Fałszywy policjant obiecał mu, że po akcji pieniądze zostaną mu zwrócone przelewem. 83-latek nigdy nie odzyskał oszczędności.