– Nasz przyjaciel las chronił nas przed żywiołami, dawał radość, zdrowie i relaks. Teraz, gdy chcą naszego przyjaciela skrzywdzić, jesteśmy zobowiązani do jego obrony – uważają mieszkańcy, którzy są przeciwni wycinkom nadleśnictwa. Tego samego zdania są władze miasta, które gdzie mogą szukają wsparcia. Leśnicy tłumaczą, że stuletni sosnowy las trzeba odmłodzić i działają zgodnie z prawem
„Być może ostatnie chwile naszego lasu.” „Jak go ratować? Zgłaszajcie pomysły.” „Jedne z ostatnich zdjęć naszego lasu.” Tak smutne wpisy są na facebookowej grupie „Biłgoraj broni swojego lasu”, która zrzesza 250 sympatyków zalesionych terenów wokół Biłgoraja. Wrzucają zdjęcia, gdzie widać ludzi obejmujących pnie solidnych sosen, pokazują malownicze leśne dróżki, ale także tablice informujące o zakazie wstępu z uwagi na ścinkę i zrywkę drzew.
Mieszkańcy, którzy często tu wypoczywają, jako swój traktują las pomiędzy północno-wschodnią granicą Biłgoraja a miejscowością Wola Mała, który formalnie należy do Lasów Państwowych Nadleśnictwa Biłgoraj.
O buncie społeczności lokalnej, która sobie nie wyobraża, że las zostanie wycięty, pisaliśmy ponad rok temu, kiedy spacerowicze, biegacze i rowerzyści zauważyli znaki na drzewach. Domyślili się, że to informacje dla ludzi z piłami. Teraz sprawa wraca.
***
– Pozwólmy rosnąć drzewom, które produkują dla nas życiodajny tlen, oczyszczają powietrze, którym oddychamy, dają nam radość podziwiania ich piękna, są domem dla zwierząt, które tak jak człowiek, mają prawo żyć. Nie niszczmy przepięknych miejsc, które stworzyła natura. Pokażmy młodym ludziom, że chcemy naprawić popełnione przez nas błędy, a jednym z przykładów niech będzie pozostawienie w spokoju pięknego lasu – uważa burmistrz Biłgoraja, który wystosował do nadleśniczego list otwarty.
– Po tym, jak pojawiła się informacja w przestrzeni publicznej, że Nadleśnictwo Biłgoraj zamierza dokonać zrębu zupełnego w lesie pomiędzy Biłgorajem a Wolą Małą, burmistrz Janusz Rosłan zaczął otrzymywać wiele głosów oburzenia od mieszkańców i przewodniczących czterech osiedli znajdujących się w sąsiedztwie tego lasu. Mieszkańcy, co zrozumiałe, są zatroskani o biłgorajskie lasy, mające bezcenną wartość przyrodniczą. Pamiętajmy, że las stanowi naturalny filtr ochronny, pochłaniający dwutlenek węgla, który powstaje w wyniku tzw. niskiej emisji, będącej ogromnym problemem w mieście – tłumaczy Paweł Jednacz, rzecznik prasowy UM Biłgoraj.
***
– Musimy myśleć o lesie na wiele lat do przodu, staramy się robić coś dla przyszłych pokoleń, żeby za wiele lat ktoś pochwalił, że nasze decyzje były słuszne. Rytm naszej pracy jest określony, nie chowamy naszych działań. Drzewa zostały oznakowane do wycinki w zeszłym roku. Nie rozumiem tych emocji i tego, że nikt do mnie nie przychodzi rozmawiać. Ani władze miasta, ani mieszkańcy. Była tylko dwójka dziennikarzy – mówi Mariusz Szwed, nadleśniczy Nadleśnictwa Biłgoraj, na terenie którego planowane są wycinki, przeciw którym protestują mieszkańcy.
Burmistrz Rosłan wystosował pismo do nadleśniczego z prośbą o zaniechanie zrębu.
– Oczywiście jesteśmy w stałym kontakcie z przewodniczącymi Rad Osiedlowych, którzy sprzeciwiają się wycince. Wysłaliśmy również pismo o interwencję poselską do poseł Beaty Strzałki z Biłgoraja. Sprawę znają również inspektorzy z Najwyższej Izby Kontroli, przeprowadzający obecnie kontrolę w Urzędzie Miasta w zakresie zachowania i zwiększenia terenów zielonych w mieście – wylicza rzecznik UM Biłgoraj.
Działalność Austriaków na terenie biłgorajskich lasów, przed I wojną światową
***
– Proszę mi uwierzyć, wszystko się dzieje zgodnie z prawem. Nie ma żadnego powodu, żeby te stuletnie sosny zostawiać same sobie i czekać na co? Rozumiem, że ludzie, którzy są do nich przyzwyczajeni nie akceptują wycinki, ale to nie nasze wina, że wokół Biłgoraja mamy jednorodne lasy w tym wieku. Gdyby były młodsze, to zajmowalibyśmy się nimi inaczej. Jaka jest historia tych terenów? W XIX wieku stały się państwowe po tym, jak razem z miastem zostały przez Rosjan sprzedane Królestwu Polskiemu. W 1915 przyszli Austriacy. W trzy lata wycięli wszystko, co tylko było własnością państwową. Jeszcze są ślady budynków stacyjnych, które wtedy powstały, by usprawnić wywózkę drewna z lasu. Zaborcy kładli tory kolejki wąskotorowej, budowali tartaki. Zniknęło kilka tysięcy hektarów. 100 lat temu, po odzyskaniu niepodległości, posadzono nowy las. Nie robimy wielkich zrębów, ale trzeba wymienić ten drzewostan na młodszy, bardziej zróżnicowany i dopasowany do zmian klimatycznych – tłumaczy nadleśniczy Mariusz Szwed i dodaje: – Będziemy zostawiać pojedyncze stare drzewa, bo chcemy, żeby sosny wysiały się same. Jeśli tak się nie stanie, posadzimy. To są słabe, piaszczyste gleby, bardziej wymagające drzewa sobie nie poradzą, ale chcemy dosadzić tu brzozy i świerki. Może w niektórych bardziej żyznych miejscach lipy, klony i buki – wylicza nadleśniczy, który zapowiada, że w miejscach, o które walczą mieszkańcy, prace wycinkowe zaczną się, gdy emocje trochę opadną, czyli w trzecim i czwartym kwartale tego roku.
Zauważa też, że tablice informujące o zakazie wchodzenia na teren prac w lesie pojawiają się w bardzo wielu miejscach na terenie nadleśnictwa, ze względów bezpieczeństwa.
– Nawet jeśli zlecamy wycinkę jednego drzewa, zwyczajowo dajemy miesiąc na realizację i wieszamy informacje na danym terenie – wyjaśnia nadleśniczy.
***
– Każdy z nas powinien robić wszystko, co tylko możliwe, aby ratować Ziemię. To właśnie dlatego ten i inne lasy powinny być zachowane dla przyszłych pokoleń. Pamiętajmy, że lasy pełnią bardzo ważne funkcje pozaprodukcyjne. Drewno z lasów było pozyskiwane zawsze, ale nigdy nie wykonywano zrębów zupełnych, pozostawiając „pustynię” i czyniąc to na dodatek w okresie lęgowym ptaków i migracji rozrodczej zwierząt – uważają władze Biłgoraja, stając po stronie mieszkańców broniących starych sosen.
Bez względu na protesty, o których pisaliśmy w 2020 roku i niezadowolenie mieszkańców teraz, dokument, na mocy którego prowadzone są prace na terenie Nadleśnictwa Biłgoraj, czyli Plan Urządzenia Lasu, nie uległ korekcie.