Genów nie można oszukać. Bracia Daniel i Paweł Palonkowie wyrośli w rajdowej rodzinie. Ścigał się ojciec i stryj. Dziś pokoleniową pasję przekształcili w biznes.
Zobacz także: Złota Setka 2016: Ranking Najlepszych Firm Lubelszczyzny [LISTA]
Przy wąskiej uliczce Szerokie w Lublinie działa serwis mechaniczny. Na pierwszy rzut oka niczym nie różni się od dziesiątek podobnych w regionie. Tylko małe logo PRS – Palonka Rally Sport – komunikuje, że w tej stajni powstają rajdowe potwory.
– Od małego wychowywaliśmy się w atmosferze rajdów i wyścigów. Ojciec (Dariusz Palonka – przyp. red.) ścigał się, podobnie jak stryj, to i my wsiąkliśmy w rajdy. Najpierw pomagaliśmy przy samochodach, potem przy organizacji rajdów – mówi Paweł Palonka.
– Brat zaraz po studiach zajął się samochodami, ja próbowałem innych rzeczy. 7 lat temu jednak połączyliśmy siły i tak wspólnie działamy w przeróbkach i serwisie aut wyczynowych – dodaje Daniel Palonka, który przez kilka dobrych lat także robił za „fizycznego”, czyli kierowcę rajdowego.
Bracia podzieli się funkcjami. Paweł, jako absolwent Politechniki Lubelskiej, wziął na siebie sprawy związane z mechaniką, Daniel, po prawie, zajął się stroną organizacyjną i marketingiem firmy. I tak powstała stajnia PRS, czyli team obsługujący samochody wyczynowe, specjalizujący się w japońskiej, znanej z rajdowych dróg, marce Subaru.
Krócej i pewniej
I nie było w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie talent obu panów. Trzy lata temu wpadli na pomysł skonstruowania sportowej przekładni kierowniczej do subaru. Przekładnia to jeden z kluczowych elementów w samochodzie rajdowym. Odpowiada za czucie samochodu, precyzję i pewność prowadzenia.
– Seryjna przekładnia do sportowego subaru jest bardzo „długa”. Kierowca potrzebuje blisko 4 obrotów, a dokładnie 3,6. Nasza przekładnia skraca to do 2,2 obrotu. W efekcie auto reaguje szybciej, łatwiej nad nim panować, zmieniać kierunki czy wykonywać nawroty. To są kluczowe kwestie w rajdzie, często decydujące o końcowej klasyfikacji – mówi Paweł Palonka.
Z seryjnej przekładni została tylko obudowa, reszta czyli hydraulika i części mechaniczne, powstają w lubelskich firmach. Przekładania w całość jest montowana w PRS. Tak powstaje małe dzieło sztuki technicznej.
– Na początku nie było różowo. Sprawdziliśmy wiele wariantów, pokonaliśmy dużo trudności, kilka maglownic poszło na złom, zanim do perfekcji dopracowaliśmy konstrukcję – dodaje Paweł Palonka. Konstrukcja jest innowacyjna. Przyglądają się jej zespoły fabryczne. Projekt i mechanika są okryte tajemnicą.
Pomógł sukces w Stanach
Produkt to jedno, a rynek to drugie. – Ciężko było przebić się do hermetycznego świata rajdów. Dopiero olbrzymi sukces w Ameryce Północnej, zdobycie wicemistrzostwa USA przez kierowcę Adama Yeomana, startującego w subaru z naszą przekładnią dał nam tzw. kopa. Na You Tube wrzuciliśmy filmik z kierowcą, który opowiadał o naszej przekładni. Biznes się ruszył – opowiada Daniel Palonka.
Dziś zamówienia płyną z całego świata. – Sprzedaliśmy już 150 naszych przekładni do subaru. Koszt przekładni waha się od 4 do 6 tys. złotych. Ale nie narzekamy na brak zamówień – dodaje Paweł Palonka.
To nie jest ostatnie słowo braci. – Pracujemy nad przekładniami do innych marek, które ścigają się w rajdach. Naszym celem jest także stworzenie całej linii mechanicznych elementów podwozia do samochodów sportowych. Nad tym także już pracujemy – dodaje Daniel Palonka.
Można zadać pytanie, czy rynek auto rajdowych jest duży. – W Lublinie jeszcze nie, ale w innych dużych miastach – już tak. Najwięcej zamówień mamy z Warszawy, Katowic czy Poznania. Budowaliśmy auta za 200 tysięcy i więcej. Dla fanów rajdów amatorskich, a tych jest coraz więcej, jedynym ograniczeniem jest wyobraźnia i budżet – kończy Daniel Palonka.
>>> Artykuł pochodzi z dodatku Złota Setka 2016 - Ranking Najlepszych Firm Lubelszczyzny. Czytaj więcej: Złota Setka 2016: Ranking Najlepszych Firm Lubelszczyzny [LISTA]