Przez wiele lat prowadził z kolegą hurtownię hydrauliczną. Wydawało się, że co jak co, ale hydraulika to pieniądze pewne. Prawda okazała się inna.
Ostatecznie doszedł do wniosku, że lepiej pracować na własny rachunek, samemu.
Pomysł
\"Plastikowe” wędliny
Najważniejszy w biznesie jest pomysł i dobra lokalizacja. Z tym drugim nie trafił w dziesiątkę.
- Myślałem: młode osiedle, nowy blok - to będzie dobry punkt. Tymczasem okazało się, że młodzi ludzie po pracy... jadą prosto do marketu, kupują na tydzień, pakują "plastikowe” wędliny do lodówki.
Ma więc więcej klientów z drugiego końca miasta, niż z osiedla.
Poszukiwania
Mówi, że jak w masarni automat wyrzucał kolejne partie towaru, to już wiedział: tu robi się masówkę.
I szukał dalej.
- Ostatecznie towar biorę tylko od pięciu dostawców z niewielkich masarni. Skąd? Tego nie powiem. Nikt nie zdradza takich rzeczy.
Zapracować na markę
- Trzy razy były pobierane próbki wody - i okazywały się złe. Z tej samej wody korzystają wszyscy mieszkańcy osiedla i sanepid nie obawiał się, że im może zaszkodzić. Takie obawy dotyczyły tylko mojego sklepu...
Po spełnieniu warunków sanepidu problemy z rejestracją, ZUS, Urzędem Skarbowym wydawały się już błahostką.
"Wiejski Przysmak” otworzył niespełna rok temu. Zdaje sobie sprawę, że na ugruntowanie pozycji wciąż musi pracować.
Nie ukrywa, że jeszcze bywają ciężkie dni oraz że najprędzej schodzi towar najtańszy.
Ale na święta to nawet dla siebie zabrakło mu wędliny. Ludzie chcieli więcej, składali zamówienia, a masarnie pracowały swoim zwyczajnym rytmem, nie robiąc na ilość.
Uważa, że najlepszym znakiem jakości jest to, że sobie i swojej rodzinie serwuje to samo.
- Jeśli jest dobre dla mojej rodziny, dla moich dzieci, to na pewno jest dobre dla klientów - twierdzi z przekonaniem.