Dzisiaj o godz. 10 przed puławskim Central Park Bistro pojawił się potykacz z napisem "już otwarte, zapraszamy do środka". Decyzję o otwarciu, mimo aktualnego rozporządzenia rządowego, podjął menedżer lokalu. Jak tłumaczy, to jedyny sposób, żeby uniknąć zwolnień pracowników.
Pierwszy raz od grudnia zeszłego roku puławianie mogą zjeść obiad "na mieście". Decyzję o otwarciu, nie czekając na zdjęcie rządowych restrykcji, podjął menedżer Central Park Bistro.
– Z powodu restrukturyzacji naszej firmy nie załapaliśmy się na żadną "tarczę". Mamy prawie 20 pracowników, którzy również mają swoje zobowiązania. Chcemy to zatrudnienie utrzymać, dlatego nie możemy pracować na pół gwizdka. Nie jesteśmy w stanie dłużej czekać. Żeby przetrwać, zarobić na rachunki i wynagrodzenia, musimy zacząć przyjmować gości – tłumaczy Mateusz Okomski.
Jak tłumaczy restaurator, wewnątrz lokalu zachowane są wszelkie wytyczne Głównego Inspektora Sanitarnego. Do środka maksymalnie wejdzie połowa gości, których restauracja mogłaby obsłużyć w normalnych warunkach. Stoliki po każdym gościu będą dezynfekowane. Menedżer jest przekonany, że nikomu nie stanie się krzywda.
Central Park Bistro w Puławach już zaprasza klientów
Jak podkreśla, według prawników, z którzy pomagają branży gastronomicznej, rozporządzenie zabraniające przyjmowania gości jest sprzeczne z konstytucją. Okomski przyznaje jednak, że obawia się kontroli, a nawet mandatów. Mimo to, nie zamierza rezygnować. – Jeśli będzie trzeba, wejdziemy na drogę sądową – zapowiada.
Central Park Bistro to jak dotąd pierwsza puławska restauracja, która zdecydowała się na otwarcie wbrew aktualnemu rozporządzeniu wydanemu przez władze centralne. Przypominamy, że wprowadzony pod koniec zeszłego roku lockdown początkowo miał trwać do 17 stycznia, następnie do 30 stycznia, a najnowsze zapowiedzi mówią o 14 lutego. Według danych Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej działalność w całym kraju mogło wznowić nawet 20 tys. lokali gastronomicznych.