Ile jesteśmy w stanie zapłacić za bochenek chleba? Piekarze starają się to właśnie oszacować. Muszą wprowadzić drastyczne podwyżki, bo za chwilę będą płacić wyższe rachunki za prąd. Wyższe nawet sześciokrotnie!
– Z powodu bardzo znaczących podwyżek energii podjęliśmy decyzję o wprowadzeniu nowych cen – takie komunikaty zostały właśnie wywieszone we wszystkich piekarniach „Orlikowski” w Lublinie. – Mam nadzieję, że nasza decyzja spotka się z Państwa zrozumieniem. Bez takich zmian nie jesteśmy w stanie funkcjonować.
Właściciel piekarni wylicza, że zużywa miesięcznie ok. 65 megawatów prądu. Dotychczas jeden megawat kosztował go 307 zł (poza szczytem) i 347 zł (w szczycie). Tylko rok wcześniej było to 170 zł. i 240 zł. Z kolei nowa cena to… 1627 zł i 2132 zł.
– Kiedy dostałem propozycję nowych cen byłem przekonany, że zaszła pomyłka – przyznaje Marcin Orlikowski. – Od razu złapałem za słuchawkę. Okazało się, że żadnej pomyłki nie było. Dziś za prąd płacę ok. 60 tys. zł miesięcznie (oprócz stawki za MWh rachunek obejmuje także inne pozycje - red.). Niedługo będzie to ponad 300 tys. zł. W dodatku nie wiadomo, czy taka cena się utrzyma, bo w tym tygodniu umów na dostawy prądu w ogóle podpisać nie można. Nie są one zawierane, bo ceny szaleją, z dnia na dzień – dodaje.
Czarny scenariusz
Orlikowski nie ukrywa, że będzie sukcesywnie podnosił ceny swojego pieczywa. Żeby funkcjonować na rynku, musi być rentowny.
– W tej chwili nie jestem w stanie powiedzieć, jak będą się kształtować. Musimy je tak skonstruować, żeby były one akceptowalne dla klientów. To trudne zadanie – przyznaje. Jak tłumaczy, w swoich piekarniach sprzedaje wiele wypieków delikatesowych. Ich cena nie może wzrosnąć o 100 proc. – Będziemy więc trochę eksperymentować, żeby jak najmniej uderzały klientów po kieszeni, ale też by uwzględniały znacznie droższy koszt wypieku.
Na razie można więc tylko „gdybać”. Najpopularniejszy chleb u Orlikowskiego kosztuje dziś 4,40 zł. Jeśli cena za prąd wzrośnie pięciokrotnie, to cena bochenka może wzrosnąć nawet do 8 zł. To czarny scenariusz, chociaż w mediach coraz częściej pojawiają się prognozy nawet trzykrotnego wzrostu cen w piekarniach.
Mąka zdrożała trzy razy
– Nas podwyżki dopadły już na początku roku, kiedy dostaliśmy ogromne rachunki za gaz. Ceny pieczywa musieliśmy podnieść już w lutym – przyznaje Katarzyna Goławska z lubelskiej Piekarni Kuźmiuk. – Od tamtej pory nie zmienialiśmy ich, bo możliwości klientów są jakie są. Teraz jednak znowu drapiemy się po głowie, bo sytuacja staje się skrajnie trudna.
Goławska obliczyła, jak od ubiegłego roku do dziś zmieniała się cena mąki.
– Najmniej, bo „tylko” o 172 proc. wzrosła cena mąki graham klasy 1850. Najwięcej, bo aż o 200 proc. mąka chlebowa żytnia typ 720. Tej zużywamy najwięcej – wylicza. – Teraz spadnie na nas kolejny gigantyczny cios, czyli podwyżka prądu. Piece opalamy gazem, ale bardzo wiele naszych urządzeń działa na prąd.
Rok inny niż wszystkie
– Nie śpię spokojnie, bo nie mam jeszcze rachunku za prąd, a wiem, co się dzieje u kolegów z branży i czekam na tę wiadomości z rosnącym niepokojem – przyznaje Tadeusz Zubrzycki, który prowadzi piekarnie w Kraczewicach Prywatnych. – Mimo to, jestem już zdecydowany koło 10 września podnieść ceny. Z pobieżnej kalkulacji wynika, że będzie to minimum 20 procent.
Zubrzycki tłumaczy, że pieczywo to nie tylko energia i mąka. To także rosnące ceny jajek, zboża, dodatków do słodkich wypieków.
– Rośnie np. cena cukru i są to zmiany trudne do przewidzenia, bo każdego dnia cena jest inna. To automatycznie sprawia, że drożeją przetwory owocowe. Zwykle o tej porze roku miały atrakcyjne stawki. Teraz tak nie jest – podkreśla piekarz. – Zwykle po żniwach rzepakowych spadała cena oleju. Tym razem już zaczyna rosnąć, a wraz z nią zaraz zaczną rosnąć koszty innych tłuszczy. To samonakręcająca się maszyna. Trudno funkcjonować w takiej rzeczywistości. Pewne jest tylko, że jako piekarnie rzemieślnicze, żeby nie wypaść z rynku, nie możemy zejść z jakości. Boimy się jednak, że w końcu jakość przegra z ceną i ludzie wybiorą pieczywo z supermarketów.