Dwujęzyczna Castorama, pisane cyrylicą ulotki na stacjach paliw, banery reklamowe w języku naszego wschodniego sąsiada. – Szyld w języku ukraińskim to wyraz szacunku dla kupujących z tego kraju – tłumaczy jeden z chełmskich przedsiębiorców. – Musimy być otwarci – dodaje inny.
Castorama w Chełmie to pierwszy sklep wielkopowierzchniowy na Lubelszczyźnie z dwujęzycznymi opisami towarów. Do tej pory szyldy i reklamy w języku ukraińskim umieszczały mniejsze firmy handlowe, transportowe czy edukacyjne.
Na chełmskim sklepie lubelskiej firmy Kominox, która sprzedaje kominki szyld w języku ukraińskim zawisł przed rokiem. Jej pracownik Marek Sikora przyznaje, że natychmiast przełożyło się to na większą liczbę klientów zza Buga.
– Ukraińcy są wybrednymi klientami – mówi Sikora. – Wybierając towar w ogóle nie patrzą na niższe półki. Stawiają na jakość i preferują polskie produkty. Te made in China w ogóle ich nie interesują.
Ostatnio jeden z ukraińskich klientów, który dwa lata temu kupił w Kominoxie kominek, przyjechał po podobny dla swojego znajomego.
– Musimy być otwarci na rynek przygraniczny – dodaje Sikora. – Zważywszy na to, że ściana wschodnia jest biedna, to szansą dla nas jest to, że funkcjonujemy na rubieży Unii Europejskiej.
Podobnego zdania jest Anna Szwedzińska, specjalista ds. sprzedaży w firmie Sel-Chem, która handluje chemią gospodarczą. Klientom z Ukrainy sklep zapewnia możliwość odzyskania podatku VAT.
– Każdego klienta należy szanować – podkreśla Szwedzińska. – Szyld w języku ukraińskim to także wyraz szacunku dla kupujących z tego kraju.
Im bliżej wschodniej granicy, tym więcej banerów reklamowych w języku naszego sąsiada. Jedne zachęcają do zakupu nieruchomości, inne informują o rekrutacji do pracy. Przy ul. Rampa Brzeska w Chełmie, na szlaku drogowym do granicy w Dorohusku lubelska firma Fokus Truck zaprasza do współpracy ukraińskich kierowców z kategorią C+E/TIR.
– Baner umieściliśmy tam przed trzema miesiącami i już dzięki temu udało nam się zatrudnić kilku kierowców – mówi Dominik Woch z Fokus Truck. – Nie mamy innego wyjścia skoro coraz więcej kierowców odchodzi z zawodu niż do niego przychodzi. Ponadto uwolnił się rynek pracy w Niemczech.
Klientów zza Buga zauważyły też sieciowe stacje paliw.
– Ulotki w języku ukraińskim przygotowaliśmy na dwie stacje autostradowe, Markuszów Północ i Markuszów Południe z racji ich położenia na trasie Dorohusk/Hrebenne – Warszawa i całą rzeszę klientów zza wschodniej granicy – mówi Dorota Adamska z BP Europa. – Na razie jednak nie mamy konkretnych planów marketingowych skierowanych do ukraińskich klientów. Będziemy dopiero analizować wyniki tej akcji. A była ona skierowana do kierowców busów („Przyjedź z grupą podróżnych i odbierz pyszny posiłek dla kierowcy”).
Coraz bardziej widoczne w nadgranicznych miastach reklamy w języku ukraińskim nie wszystkim się jednak podobają.
– Rozumiem intencje handlowców, ale muszę przyznać, że szyldy z ukraińskimi napisami mnie niepokoją – mówi dr Eugeniusz Wilkowski, chełmski radny i wykładowca nauk o bezpieczeństwie. – Jako radny podejmowałem szereg inicjatyw związanych z ograniczeniem ukraińskich wpływów w Chełmie. Problem w tym, że niektóre środowiska narodowe na Ukrainie widzą tzw. Zakierzoński Kraj, czyli pas ziemi od Bugu z 22 polskimi powiatami i stolicą w Chełmie w granicach swojego kraju. Co raz drukowane są tam mapy z Chełmem, Białą Podlaską, Zamościem i Przemyślem po ukraińskiej stronie granicy. Tego nie można bagatelizować.
Sąsiedzi z grubymi portfelami
Tylko w ostatnim kwartale ub. r. Ukraińcy wydali w Polsce ponad 2 mld zł. Do naszego obrotu detalicznego dołożyli aż 7,7 mld zł, czyli o 8 proc. więcej niż w 2016 r.
Więcej niż Ukraińcy wydali w Polsce tylko Niemcy, którzy zostawili w polskich sklepach i na usługi 16 mld zł (3,2 mld zł w IV kwartale 2017 r.)
Od 2012 roku wydatki Ukraińców w Polsce wzrosły aż dwukrotnie – z 3,6 mld zł do 7,7 mld zł w 2017 r.
Z najnowszego raportu GUS wynika, że w 2017 roku cudzoziemcy przekroczyli granicę Polski 287,1 mln razy, co oznacza wzrost o 4 proc. w porównaniu do poprzedniego roku.
Podczas jednej wizyty Ukraińcy zostawiali aż 777 zł, podczas gdy Niemcy zaledwie 424 zł.
Cudzoziemcy kupowali w Polsce przede wszystkim towary nieżywnościowe. Największym zainteresowaniem cieszyły się materiały do budowy, remontu i konserwacji mieszkania lub domu (ok. 24 proc. wydatków), sprzęt RTV i AGD (ok. 20 proc.) oraz części i akcesoria do środków transportu (ok. 13 proc.).Na żywność i napoje bezalkoholowe wydali tylko 12 proc.
Ukraińcy pracują jużw 39 proc. dużych firm, ale tylko 11 proc. deklaruje chęć osiedlenia się w Polsce, co wcale nie jest korzystne dla naszej gospodarki.
Źródło: Personnel Service