Biznes kojarzy się z dużym przedsiębiorstwem, biurem, komputerem i kontaktami. Ale dla niektórych biznes to niewielkie stoisko na lubelskim Targu Pod Zamkiem.
- Jeszcze w studium policealnym dorabiałam sobie pomagając jednej pani na lubelskim targowisku - mówi. - Sąsiadka obok zachęcała mnie do podjęcia własnej działalności. Postanowiliśmy z moim chłopakiem, a dziś mężem, założyć spółkę. Rodzice odradzali, bo ktoś w rodzinie miał niepowodzenie w handlu. Ale i tak pomogli finansowo.
Kupili udział na Targu Pod Zamkiem i stali się właścicielami stoiska nr 82.
Tylko polskie
Na szczęście są życzliwi ludzie. Ktoś im podpowiedział gdzie jeździć, co kupować, jakich błędów unikać.
- Postawiliśmy na odzież, i to na polską. Dlaczego? Bo zawsze jest możliwość reklamacji, mogę dobrać rozmiar nawet w ilości kilku sztuk, a nie muszę kupować całego kartonu bez wyboru. Mogę zadzwonić i uzupełnić o taki kolor, wzór, jakiego w tej chwili szuka klient. Nie ma problemu z fakturami - dostaję od ręki, nie muszę czekać, aż ktoś mi je przyśle. No i polski towar jest bardzo dobry, lepszy niż z importu
Tu jest dobrze
- Na razie nie myślimy o zmianie np. na salon, sklep w centrum miasta. Koszty utrzymania byłyby nieporównywalnie większe. Musielibyśmy podnieść marżę, a więc byłyby wyższe ceny. Tymczasem tu klient przychodzi, bo jest taniej.
Jaka praca...
- Oczywiście trzeba mieć dużo samodyscypliny. Jeśli się coś zaniedba, to szybko można być pod kreską. Ale jak więcej pracuję, to więcej zarabiam.