To jedno z pierwszych pytań, jakie sobie zadajemy, gdy chcemy wziąć kredyt. I najważniejszych
Wybór waluty, w której bierzemy kredyt, wpływa w istotny sposób na jego koszt. Do wyboru mamy kredyty złotowe lub denominowane w walutach obcych, tzw. walutowe. Jeśli bierzemy kredyt walutowy, bank wypłaca nam pieniądze w polskiej walucie po przeliczeniu kwoty kredytu z waluty obcej wg kursu ustalonego przez bank kredytujący. Kredyt spłacamy w złotówkach, które przeliczane są na walutę obcą.
- Osoby zamierzające zaciągnąć kredyt, muszą przede wszystkim sprawdzić, na zaciągnięcie jakiego kredytu pozwalają ich dochody. Może być bowiem tak, że mają zdolność kredytową wyłącznie na kredyt w złotówkach. Wtedy problem wyboru waluty dla nich nie istnieje. Pozostali natomiast powinni zastanowić się, na jak długi okres zamierzają zaciągnąć kredyt - mówi Maciej Krojec, dyrektor lubelskiego biura Money Expert.
Za i przeciw złotówce
Eksperci nie mają wątpliwości: jeżeli kredyt zaciągamy na mniej niż 10 lat, powinien on być w złotówkach, bo w takim okresie można nie zdążyć zabezpieczyć się przed skutkami ryzyka walutowego. Jeżeli jednak na dłuższy - argumenty przeciwko kredytom w CHF są obecnie powszechnie znane: ryzyko walutowe, zaciąganie zobowiązania w walucie innej niż zarabiamy itd. Jednak im wyższy kredyt, tym mocniej na niekorzyść kredytu w złotówkach przemawiać powinna różnica w wysokości raty sięgająca nawet kilkuset złotych. Warto się więc zastanowić, czy nie wziąć kredytu we frankach, a przynajmniej część zaoszczędzonych w ten sposób pieniędzy regularnie odkładać. To zabezpieczy nasz kredyt i zapewni nam komfort spłaty.
- Przy niskich kwotach kredytów hipotecznych, czyli do poziomu około 200 tys. zł oraz okresie kredytowania sięgającym nie więcej niż 20 lat, różnica wysokości miesięcznej raty, w zależności od wyboru waluty, jest niewielka, choć oczywiście na korzyść franka szwajcarskiego. W takim przypadku najrozsądniej jest wybrać polską walutę, ponieważ nieco wyższa rata rekompensowana jest pewnością, że otrzymana kwota kredytu jest dokładnie taka, o jaką się staraliśmy, przy jednoczesnym uniezależnieniu się od kursów walut i uniknięciu kosztów bankowego spreadu (różnicy kupna i sprzedaży waluty) - argumentuje Łukasz Włodarczyk, doradca finansowy Money Expert.
Nasz drogi złoty
Problem zaczyna się wtedy, gdy podnoszone są stopy procentowe w danej walucie. Wtedy może się okazać, że raty naszego kredytu zaczynają rosnąć. Taka właśnie sytuacja zdarzyła się w minioną środę, gdy Rada Polityki Pieniężnej podniosła główną stopę procentową do 5 proc. To była już czwarta w tym roku podwyżka stóp procentowych.
- I prawdopodobnie nie ostatnia. Powszechnie szacuje się, że do połowy 2008 r. czekają nas jeszcze 2 lub 3 podwyżki - ocenia Krojec. - To może poskutkować tym, że oprocentowanie przeciętnego kredytu w złotówkach z obecnego poziomu 6,40 proc. może podskoczyć do ponad 7 proc.
Jak przekłada się to na kwotę raty? Obecna podwyżka może podnieść kwotę miesięcznej raty o ok. 20 zł na każde 100 tys. kredytu (przy kredycie 250 tys. o ok. 50 zł). Gdyby, zgodnie z przewidywaniami, stopy wzrosły w ciągu kilku miesięcy o 75 pb., będzie to oznaczało ratę większą od dzisiejszej o nawet 60 zł na 100 tys. (w naszym przypadku o 150 zł). Szczególnie odczują to osoby, które kredyt zaciągnęły pod koniec 2006 r. W ciągu 2007 roku oprocentowanie ich kredytu wzrosło już o 1 proc. i rosnąć będzie w 2008 r.