Pojechali razem na zakupy, pokłócili się o dziewczynę, a na koniec brat dźgnął brata nożem – wczoraj zakończył się proces w sprawie zabójstwa na stacji benzynowej niedaleko Radzynia Podlaskiego.
37-letni obecnie Marcin M. był już karany za zabójstwo. Latem 2018 r. wyszedł z więzienia. Zamieszkał z partnerką – Kamilą F. Kilka miesięcy później para wybrała się na zakupy z bratem Marcina – Markiem. Wracając zatrzymali się w barze przy stacji benzynowej w Czemiernikach. Tam para pokłóciła się. Marcin podejrzewał, że Kamila zdradza go z bratem. Oboje wyszli na zewnątrz. Po chwili dołączył do nich brat. Wtedy Kamila miała zachęcić swojego chłopaka, by zaatakował Marka.
Z akt sprawy wynika, że Marcin ugodził brata nożem w głowę. Rozciął mu czoło. Potem uderzył w klatkę piersiową, przebijając płuco. Zostawił rannego, zabrał zakupy i razem z dziewczyną pojechał do domu.
Kilka minut później konającego Marka M. zauważył jeden z gości baru. Razem z właścicielem lokalu udzieli mu pierwszej pomocy i wezwali ratowników. Na numer ratunkowy zadzwonił również napastnik. Przekazał informację o rannym mężczyźnie na stacji benzynowej i się rozłączył.
Marek M. trafił do szpitala w stanie krytycznym. Zmarł w nocy. Zanim do tego doszło, Marcin M. i jego dziewczyna byli już w rękach policji. Kryminalni znaleźli również narzędzie zbrodni. 37-latek wyrzucił nóż do stawu, ale nie zwrócił uwagi, że staw jest zamarznięty. Podczas śledztwa Marcin M. przyznał się do zabójstwa. Wyjaśnił, że namówiła go do tego dziewczyna. Kobieta nie przyznała się jednak do winy.
Proces pary zakończył się we wtorek w Sądzie Okręgowym w Lublinie. Wyrok zostanie ogłoszony pod koniec stycznia.