Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Lublin

5 listopada 2023 r.
20:22

Być Europejską Stolicą Kultury. Dlaczego Lublin zasługuje na ten tytuł?

0 A A
Radość lubelskiej delegacji po ogłoszeniu wyników pierwszego etapu konkursu
Radość lubelskiej delegacji po ogłoszeniu wyników pierwszego etapu konkursu (fot. Maciej Rukasz/Centrum Kultury w Lublinie)

Rozmowa z Martą Ryczkowską, Pawłem Hadrianem, Pawłem Passinim i Miłoszem Zielińskim, współautorami aplikacji Lublina w konkursie na Europejską Stolicę Kultury 2029.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

W ubiegły piątek w Warszawie ogłoszono finalistów konkursu o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2029 roku. Co poczuliście, gdy ogłoszono, że Lublina znalazł się na tzw. krótkiej liście? Radość, ulgę czy może pojawiła się myśl, że dopiero teraz czeka was kawał ciężkiej pracy?

Miłosz Zieliński: Myślę, że wszystko naraz. Na pewno poczuliśmy olbrzymią ulgę i radość. Mieliśmy to szczęście, że zostaliśmy wyczytani jako pierwsi, więc ten stres był nieco krótszy. Ale mieliśmy też świadomość, że konkurencja jest bardzo poważna, że wszyscy włożyli w ten proces dużo pracy, więc w momencie, kiedy usłyszeliśmy słowo „Lublin”, było to niewyobrażalne szczęście. Ale jednocześnie z tyłu głowy cały czas mieliśmy to, że jest to dopiero początek drogi i że kawał pracy przed nami. Tym razem zupełnie innej. Tym razem będzie ona wymagała zaangażowania całego miasta, wzbudzenia entuzjazmu społecznego, lepszej pracy z instytucjami, organizacjami pozarządowymi, artystami, animatorami i wszystkimi środowiskami okołokulturalnymi Lublina.

Marta Ryczkowska: Mieliśmy ogromne poczucie satysfakcji. Ostatnie pół roku było okresem szczególnie wytężonej pracy, czasem namysłu nad miastem, konsultacji z ludźmi, nie tylko ze świata artystycznego, ale również zajmującymi się ekologią i ekonomią, innowacjami społecznymi, technologią, nauką. To była ogromna ilość wiedzy, którą musieliśmy uporządkować. Ta satysfakcja była tym większa, bo mamy wrażenie, że był to bardzo merytoryczny proces, związany z projektowaniem rozwiązań dla Lublina, który będzie bezpieczną i twórczą przestrzenią do życia. W gruncie rzeczy wiele się dowiedzieliśmy. Bardzo cieszę się także z tego, że mieliśmy okazję najpierw wspólnie zastanawiać się nad miastem w kontekście obecnej sytuacji i przyszłości, czułam ogromny sens tej pracy.

Paweł Hadrian: Ja poczułem przede wszystkim dużą ulgę, że jednak ta nasza praca nie idzie w piach i została doceniona. Nie ukrywam, że cały czas miałem obawę, czy to, co robimy, nie jest za bardzo „do przodu” i czy nie przestrzeliliśmy. To jest ten sposób myślenia mieście i kulturze w nim, jaki w tej chwili jest w Europie i jesteśmy na dobrej drodze, na czasie. Wbrew pozorom, jesteśmy w stanie wymyślić tak samo dobre i aktualne rzeczy, jak w krajach, w których na kulturę łoży się więcej pieniędzy, te mechanizmy są sprawniejsze, wiele tematów już dawno jest przepracowanych społecznie. Gdzie tematy związane z inkluzywnością już nie są uznawane za fanaberie, ani że zawsze jest coś ważniejszego, tylko akurat to jest priorytet. Wydaje mi się, że udało nam się przekonać ekspertów w Europie, że myślimy tak jak oni, jesteśmy w tym samym miejscu, tylko teraz potrzebujemy kopniaka w postaci zasobów oraz szerokiej społecznej akceptacji pewnych zmian, które już zaszły na świecie, albo właśnie zachodzą i nie ma sensu ich wypierać.

W pewnym sensie to nie jest nic nowego, bo kilkanaście lat temu Lublin już starał się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku. Czy w trakcie bieżących starań było to dodatkowym atutem, czy jednak pewnego rodzaju obciążeniem?

MR: Myślę, że było to ogromnym atutem. Nie startowaliśmy z pozycji zerowej, mamy swoje doświadczenia. Oczywiście, dziś sytuacja w mieście jest zupełnie inna, ludzie są bardziej świadomi i przeszkoleni, mają większą wiedzę o tym, co dzieje się w Europie. Mierzymy się z polikryzysem, zaszły zmiany demograficzne, widzimy, że społeczność lubelska ogromnie się zmieniła i radzimy sobie z tą sytuacją. Na pewno pomogło nam doświadczenie w organizacji dużych wydarzeń. Naszym planem było zorganizowanie 700-lecia miasta Lublin (przypadało w 2017 roku – przyp. aut.) i to się udało. Mieliśmy też olbrzymi wkład w organizację Europejskiej Stolicy Kultury we Wrocławiu w 2016 roku (to właśnie to miasto wygrało z Lublinem starania o tytuł – przyp. aut.). Mamy więc poczucie, że odrobiliśmy swoją lekcję, poradziliśmy sobie z tym dobrze. Na pewno pomogło nam to, że startowaliśmy z trochę innego pułapu. Bardzo się cieszę z tego, że mogliśmy rozmawiać z europejskimi ekspertami na partnerskich zasadach. Czuliśmy się kompetentni do tego, żeby podjąć z nimi rozmowę.

PH: Ważne było to, co w trakcie prezentacji powiedział prezydent Krzysztof Żuk, że w procesie aplikowania do ESK 2016 w Lublinie powstały nowe instytucje, także Centrum Spotkania Kultur, które dało miastu dużego kopa infrastrukturalnego. I że wywiązaliśmy się z poprzednich zobowiązań, mimo tego że nie otrzymaliśmy tytułu. I to jest bardzo poważna gwarancja dla ekspertów, że nie robimy tego wszystkiego jako wydmuszki, by przypiąć sobie kolejny medal. Jeśli się do czegoś zobowiązujemy, to realizujemy to. Myślę, że to doświadczenie sprzed 2016 roku, które dało nam dużo nowego w mieście, było atutem.

Paweł Passini: Ten poprzedni konkurs z mojej perspektywy – osoby, która nie pochodzi z Lublina, a wybrała go sobie 15 lat temu jako miejsce tworzenia, pracy i życia – był on absolutnie najważniejszym wydarzeniem tych ostatnich piętnastu lat. Mimo że przegraliśmy. A teraz naprawdę możemy wygrać. To jest obecnie zupełnie inny konkurs.

Inne są zasady i o co innego w nim chodzi. Wtedy w warunkach miasta ze ściany wschodniej, doświadczonego głębokim niedofinansowaniem kultury wszystkie i wszyscy usiedliśmy do stołu. Zrobiły to zarówno duże instytucje kulturalne, organizacje pozarządowe, jak i osoby zarządzające kulturą z ramienia administracji. I nasza wymiana myśli i doświadczeń trwała miesiącami. Bezcenne! Pojawili się też eksperci, z którymi kontakt był doświadczeniem zmieniającym życie. To były niezwykłe postaci, jak nieżyjący już Dragan Klaić, czy Rose Fenton.

To były osoby, które pokazały nam, że my się tutaj nie mamy czego wstydzić, uczyły nas tego, jak istotną zmianę może przynieść kultura. Od wielu lat Lublin był i wciąż jest miastem rozpoznawalnym w Polsce przede wszystkim ze względu na kulturę. Ta scena wyjątkowa, zróżnicowana, a przede wszystkim oddolna. Druga różnica jest taka, że ja się przez wiele lat w swoich kontaktach zagranicznych wstydziłem tego, że Polska wychodzi na takiego naburmuszonego uczestnika Unii Europejskiej, który jak jest wspólna kasa do podziału, to wyciąga po nią rękę. Ale jak trzeba solidarnie przyjmować uchodźców, to wobec łodzi przybijających do wybrzeży Włoch, Malty czy Cypru, nagle tworzy problemy z przyjęciem kilkuset uchodźców.

Mieliśmy naprawdę kiepską opinię w Europie. I to, co wydarzyło się tutaj po wybuchu wojny w Ukrainie, a z naszej lubelskiej perspektywy zaczęło się już po rozpoczęciu pokojowych protestów w Białorusi, bo stamtąd dotarła do nas pierwsza fala uchodźców, było kolejnym punktem kompletnie zmieniającym perspektywę. Jeśli chodzi o nasze aktualne starania o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury, w ich centrum jest właśnie to, by wykorzystać to, co się w tym mieście wydarzyło, równocześnie przestając działać cały czas w warunkach partyzantki, stworzyć zasady i to wszystko, na co się powołujemy i chętnie podpisujemy jako członkowie Unii Europejskiej, po prostu wprowadzać życie. I opowiedzieć to w prostym i przystępnym języku. Chcemy wyjść poza grantozę i przede wszystkim skończyć z sytuacją, w której bardzo trudny ekonomiczny pejzaż, w jakim żyjemy, powoduje, że my zamiast współpracować cały czas ze sobą konkurujemy. Małe organizacje, zespoły, które robią wiele ważnej roboty w tym mieście, zmuszone są po prostu się ścigać o pieniądze. A robią często tak świetną robotę, że mogłoby wiele się nawzajem od siebie nauczyć i realnie wzmocnić.

MR: Chodziło nam o stworzenie systemowej zmiany sytuacji kultury w Lublinie a nie o powoływanie się na puste hasła i nakładanie kolejnego filtra na zastaną sytuację. Zdajemy sobie również sprawę, jakim wyzwaniem jest zarządzanie taką zmianą, potrzebujemy w tym celu działania w synergii z aktywistami i aktywistkami, artystami i artystkami, Urzędem Miasta. Pracowaliśmy z tym, co się tu dzieje organicznie. Wybraliśmy sobie to miasto, mieszkamy w nim od lat i od lat tworzymy jego kulturę, będąc także jej odbiorcami. To legitymizuje nas do tego, żeby wypowiadać się o kulturze i projektować tę zmianę we współpracy ze społecznością i konsultantami. Oddolność jest filarem tego procesu i wydaje mi się, że była także argumentem, który przekonał ekspertów.

Sami przyznawaliście, że przygotowując się do pierwszego etapu, działaliście trochę po cichu. Jak chcecie zaangażować do dalszych działań mieszkańców? Pytam, bo pamiętam, że to, co działo się w mieście przed 2016 rokiem, było swego rodzaju fenomenem.

MR: Jesteśmy świeżo po spotkaniu Komisji Dialogu Obywatelskiego ds. miejskiego systemu wsparcia integracji migrantów i migrantek dotyczącym lokalnej polityki integracyjnej. To jedno z wielu spotkań warsztatowych, na które chodzimy i będziemy chodzić nadal. Rozmawiamy tam z przedstawicielami różnych środowisk, ludźmi z urzędów, organizacji pozarządowych czy instytucji publicznych i wiemy, że jest ogromna potrzeba takich spotkań. Ale to tylko jeden z wielu obszarów, w których będziemy się poruszać.

PH: O tym wszystkim będziemy jeszcze szczegółowo opowiadać. Ale pierwszą rzeczą, którą musimy zrobić, jest kontakt z ludźmi, którzy zgłosili nam swoje pomysły. Nasza aplikacja jest oparta na projektach, które wpłynęły w ramach open call (rodzaj konkursu – przyp. aut.). Było ich prawie trzysta. Część z nich, jako przykłady naszego myślenia o mieście, znalazła się w aplikacji. Najpierw chcemy się spotkać z tymi wszystkimi ludźmi, którzy poświęcili swój czas, energię i kreatywność, żeby te projekty nadesłać. W pierwszej kolejności, razem z tą grupą chcielibyśmy porozmawiać o tym, jak ma to dalej wyglądać. Pamiętajmy, że Lublin jest w tym roku Europejską Stolicą Młodzieży. Nie chcieliśmy nakładać na siebie tych dwóch procesów, żeby one się wzajemnie nie skanibalizowały. W momencie, kiedy ESM się kończy, my możemy „wjechać” z ESK i zająć cały czas antenowy i kolumny w gazetach tym tematem. Drugi etap będzie wielkim otwarciem się na miasto.

PP: Na pewno dużym problemem była zapaść po tym, co wydarzyło się w roku 2011, kiedy zapadł werdykt w sprawie tytułu ESK 2016. Dlatego my, chcąc chronić stan ducha lublinian, jesteśmy tym razem dużo bardziej ostrożni z rozpędzaniem euforii. I kto wie, czy nie jesteśmy lepiej przygotowani merytorycznie. Każdy będzie mógł wyrobić sobie zdanie na temat treści aplikacji, kiedy zostanie ona udostępniona, ale ja uważam, że została przy niej wykonana bardzo poważna i użyteczna robota. W samym jej środku leży jednak troska o to, żeby nie skończyło się, jak wtedy. Był hurraoptymizm, była wielomiesięczna katorżnicza praca i potem zapaść wynikająca z tego, że jednak się nie udało.

To było motywacją do tego, żeby spróbować jeszcze raz?

MZ: Ja bym powiedział, że nie.

PP: A moim zdaniem tak. Jednym z momentów, które najbardziej mnie poruszyły był koniec naszej tegorocznej prezentacji. Dostaliśmy pół minuty na to, żeby wyjaśnić, dlaczego zasługujemy na ten tytuł. Wtedy Rafał Koziński (dyrektor Centrum Kultury w Lublinie i koordynator programowy ESK 2029 – przyp. aut.) powiedział, że nam ten tytuł jest potrzebny, żeby przetrwać. I że eksperci przecież dobrze sobie zdają sprawę, że zrobimy z niego świetny użytek. To jest clue tej sytuacji. My jak nikt mamy zasoby, ale też jak nikt mamy potrzeby. Ten konkurs wiąże się także z marką, jaką jest Europejska Stolica Kultury. Ekspertom zależy na tym, żeby pokazywać, że ten tytuł ma znaczenie. Szukają miejsc, w których jego przyznanie może spowodować wyraźną różnicę. I trwale zmieni ich oblicze. A Lublin jest właśnie takim miejscem.

MZ: Trzeba jednak zaznaczyć, że nie podjęliśmy tej decyzji lekką ręką. Była naprawdę długa dyskusja, czy w sytuacji wojny, napływu uchodźców, kryzysu kultury, powinniśmy się porywać na tak duże zadanie. Pamiętajmy, że wiele dużych miast, będących mocnymi ośrodkami kulturalnymi, nie podjęło tego wyzwania. Ale mieliśmy też świadomość, że kryzys, w którym jesteśmy, może być bardzo silną motywacją, bo właśnie dzięki staraniom o miano Europejskiej Stolicy Kultury możemy przełamać te problemy, z którymi się borykamy w tej chwili. PH: Byłem na spotkaniu u Rafała Kozińskiego w zupełnie innej sprawie, kiedy już pod koniec, niby z głupia frant zapytał, co sądzę o tym, żeby Lublin kandydował do tytułu ESK w 2029 roku. Powiedziałem, że to bez sensu, bo kryzys, wojna... Ale on odpowiedział, że teraz konkurs odbywa się na innych zasadach. Że teraz nie chodzi o to, żeby zrobić roczny festiwal festiwali, tylko wymyślić taką sytuację, która przez pięć lat, do 2029 roku, pozwoli nam naprawdę zmienić to miasto. Pomyślałem, że jeśli jest to poważna zabawa, a nie organizowanie serii eventów, to w takim razie warto w to wejść.

• Co w takim razie szykujecie na 2029 rok? Poprzednia aplikacja była skupiona wokół dużych wydarzeń, jak Noc Kultury czy Carnaval Sztukmistrzów, które do dziś są flagowymi produktami lubelskiej kultury. Tym razem sporo mówiliście m.in. o edukacji. W trakcie starań o tytuł w 2016 roku w takim zakresie tego nie było.

MZ: Wtedy rzeczywiście myśleliśmy, że ma to być taki festiwal festiwali, niesamowity rok, w którym całe miasto będzie żyło. Teraz mamy inne podejście. Oczywiście, wszystko to, co już mamy w kulturze, absolutnie zostaje. Natomiast cały nasz program będzie budowany na nowych wydarzeniach, niektórych dużych, a niektórych mniejszych. Niektóre będą nastawione na procesy. Na to, żeby zmienić nie tylko kulturę, ale dać większą szansę dzieciom, młodzieży, seniorom czy osobom niepełnosprawnym bycia nie tylko uczestnikami, ale i sprawcami kultury.

PH: To będzie trochę taka pozytywistyczna praca u podstaw. Jeśli zgodnie z wymogami konkursu chcemy w 2029 roku prezentować miastu wydarzenia o randze europejskiej, które będą zrozumiane, czytelne i opowiedziane tym samym językiem, to musimy się tego języka nauczyć. A musimy powiedzieć sobie szczerze, że edukacja kulturalna w polskiej szkole leży. Praktycznie tego nie ma. Szansą w staraniach o ESK jest więc uruchomienie pewnych procesów edukacyjnych, przy wsparciu wydziałów Urzędu Miasta i szkolnej infrastruktury. Byłyby one darmowe i miałyby umożliwić wszystkim dzieciakom, niezależnie od tego, czy ich rodzice mają na to pieniądze, uczestnictwo w zajęciach kulturalnych, filozoficznych czy kołach zainteresowań, które pobudzają kreatywność i ciekawość świata. Bo jeśli jesteśmy kreatywni i ciekawi świata, to się z każdym, w każdym miejscu na świecie dogadamy. To można zrobić, mając zaplecze, jakie daje ESK i z mojej perspektywy jest to absolutnie podstawowa rzecz.

MZ: W naszej aplikacji ważne jest to, że ten wymiar europejski nie kończy się dla nas na Unii Europejskiej i granicy strefy Schengen. Oczywiście, zależy nam na współpracy z Zachodem i ze Szwecją, która w tym samy czasie będzie drugą Europejską Stolicą Kultury. Ale myślimy szerzej, także o naszych przyjaciołach i partnerach z Ukrainy, z którymi łączy nas wieloletnia współpraca. Myślimy też o niezależnych środowiskach białoruskich, które są teraz tak naprawdę bezdomne. To my możemy, w partnerski sposób, wyciągnąć do nich rękę. Chcemy być miejscem pomiędzy Zachodem i Wschodem, w którym te wszystkie wpływy łączą się i tworzą nową jakość.

Wraz z Lublinem w finale ESK 2029 znalazły się Katowice, Bielsko-Biała i Kołobrzeg. To silna konkurencja?

MZ: Konkurencję traktujemy bardzo poważnie, z szacunkiem. Wiemy, że każde z tych miast już włożyło w to mnóstwo pracy. Ale nie jest to strach, coś paraliżującego. To bardziej motywuje do tego, żebyśmy przeprowadzili nasz proces jeszcze lepiej, żebyśmy byli jeszcze bardziej oryginalni i żeby wszystko było jeszcze bardziej przemyślane.

MR: My jesteśmy w stałym kontakcie z miastami kandydującymi do tytułu ESK. Te kontakty rozpoczęliśmy już jakiś czas temu i nie zamierzamy z nich rezygnować tylko dlatego, że znaleźliśmy się na „krótkiej liście”.

PP: Ten proces jest też inny właśnie dlatego, że te kontakty są. Jak pojechaliśmy na zakończenie Europejskiej Stolicy Kultury w Kownie, to dla wszystkich było zaskoczeniem, że delegaci wszystkich polskich miast siedzieli razem przy jednym stole. Będący tam europejscy eksperci byli pod wrażeniem. Ale to wyszło też z naszej strony, zupełnie naturalnie. Nam zależy na tym, żeby nie był to konkurs piękności, tylko idei. Nie chcielibyśmy, żeby ktoś doszedł do wniosku, że idee, które przepadły w pierwszej rundzie, były bezwartościowe. To by było bardzo krzywdzące.

MR: Prawda jest taka, że my działamy we wspólnej sprawie. Nie robimy tego tylko dla siebie. Jesteśmy też dla ludzi, którzy z nami rozmawiają i chcą coś zrobić w tym mieście. Siłą rzeczy staliśmy się pisarzami miasta, przekazujemy dalej mikrohistorie i próbujemy spleść to w bardziej ogólną narrację. Bardzo ważne jest dla nas to, żeby ludzie nam zaufali i zobaczyli, że jest to potencjał dla całego miasta i jego mieszkańców. Także dla młodzieży, która właśnie kończy swój rok.

PH: Za pięć lat to oni będą robić te rzeczy. Na prezentacji w Warszawie była z nami Ola Borzęcka, która już ostro działa z dzieciakami w kulturze. Siedząc koło prezydenta Krzysztofa Żuka powiedziała wprost ekspertom, że to ona i jej pokolenie będzie realizować program Europejskiej Stolicy Kultury 2029. Tak samo, jak powiedziała wprost, że prezydent pięć lat temu zakazał organizacji w Lublinie Marszu Równości. A w tym roku jego zastępczyni poszła w tym marszu. Myślę, że my po prostu powiedzieliśmy prawdę. I ta prawda się obroniła.

Oni przygotowali lubelską aplikację

  • Rafał Koziński (dyrektor Centrum Kultury w Lublinie, koordynator programowy ESK Lublin 2029)
  • Yulia Khomchyn (dyrektorka Instytutu Strategii Kultury we Lwowie)
  • Paweł Passini (artysta i reżyser teatralny)
  • Marta Ryczkowska (wykładowczyni akademicka, krytyczka sztuki) • Aleksandra Borzęcka (aktywistka pracująca z młodzieżą)
  • Paweł Hadrian (twórca wydarzeń kulturalnych, didżej)
  • Barbara Wybacz (kulturoznawczyni, była dyrektor programowa Centrum Spotkania Kultur w Lublinie)
  • Miłosz Zieliński (dziennikarz, redaktor naczelny miesięcznika kulturalnedo „Zoom”)
  • Konrad Kurowski (dramaturg, pedagog i producent)
e-Wydanie

Pozostałe informacje

Pożar w szeregowcu na ulicy Jordana. Wszystko przez nieszczelny komin
galeria

Pożar w szeregowcu na ulicy Jordana. Wszystko przez nieszczelny komin

Spalił się doszczętnie przedpokój i klatka schodowa, zniszczone zostało wyposażenie. Do niedzielnego pożaru domu na jednym z osiedli w Zamościu doszło z powodu nieszczelności komina.

Prognoza pogody na 16 i 17 grudnia. Będzie cieplej

Prognoza pogody na 16 i 17 grudnia. Będzie cieplej

Jak poinformował Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, północna, wschodnia i centralna Europa znajduje się w zasięgu dynamicznie przemieszczających się z zachodu na wschód układów niskiego ciśnienia. Stabilny układ wysokiego ciśnienia utrzymuje się nad południowo-zachodnią Europą. Polska jest w zasięgu wieloośrodkowego układu niżowego znad północnej Europy. Z północnego zachodu na południowy wschód przemieszcza się pofalowany chłodny front atmosferyczny. Napływa cieplejsza masa powietrza polarnego morskiego. Ciśnienie się waha.

ME piłkarek ręcznych: Norwegia z dziesiątym złotym medalem
ZDJĘCIA
galeria

ME piłkarek ręcznych: Norwegia z dziesiątym złotym medalem

Zakończyły się XVI mistrzostwa Europy w piłce ręcznej, które od 28 listopada rozgrywane były na terenie Szwajcarii, Węgier i Austrii. W wielkim finale stoczonym w Wiedniu Norweżki, tak jak przed dwoma laty w Lublanie, pokonały Dunki i po raz trzeci z rzędu wygrały czempionat Starego Kontynentu.

Stanisław Żmijan zamienił fotel posła na szefowanie lubelskim KOWR

Ziemia rolna to nie lokata

Rozmowa ze Stanisławem Żmijanem, dyrektorem oddziału terenowego Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa w Lublinie

Aleksandra Stanacev (z piłką) zagrała bardzo dobre zawody
ZDJĘCIA
galeria

Wyrównany mecz na szczycie, Polski Cukier AZS UMCS ograł VBW Gdynia

Polski Cukier AZS UMCS Lublin pokonał VBW Gdynia 66:63. Gospodynie w drugiej połowie prowadziły 10 punktami, ale do końcowej syreny kwestia zwycięstwa była otwarta.

Zgubiła go pasja do motoryzacji i gorzałki

Zgubiła go pasja do motoryzacji i gorzałki

Na stacji paliwowej zatankował i czmychnął, bo miał zamontowane na samochodzie „lewe” tablice. Potem powtórnie zatankował, ale gorzałkę. Na koniec wpadł, bo wystraszył się policji. To nie był jego pierwszy raz 40-latka z Chełma.

EHF z nowym domem, Polska z niezłym losowaniem

EHF z nowym domem, Polska z niezłym losowaniem

Niedziela zaczęła się od uroczystego otwarcia nowego budynku EHF, tak zwanego Domu Europejskiej Piłki Ręcznej usytuowanego przy Baumgasse 60A w Wiedniu. Sześciopiętrowy, utltranowoczesny obiekt oddany do użytku w ciągu 18 miesięcy będzie miejscem pracy 96 osób.

Kandydat KO na prezydenta RP w niedzielę spotkał się z dużymi przedsiębiorcami rolnymi w Zosinie i Werbkowicach

Trzaskowski obiecuje efektywną obronę interesów polskiego rolnictwa

Efektywna obrona interesów polskiego rolnictwa jest absolutnym priorytetem - powiedział kandydat KO na prezydenta Rafał Trzaskowski po spotkaniu z przedsiębiorcami rolnymi w Zosinie. Zaznaczył, że Polska powinna prowadzić politykę asertywną, zgodną z naszym interesem. To było kolejne spotkanie w Lubelskiem kandydata PO na prezydenta. Wcześniej był w Werbkowicach.

Skoki narciarskie. Weekend w Titisee-Neustadt dla reprezentanta gospodarzy. Polacy wreszcie w TOP 10 zawodów

Skoki narciarskie. Weekend w Titisee-Neustadt dla reprezentanta gospodarzy. Polacy wreszcie w TOP 10 zawodów

Weekend w Titisse-Neustadt należał do gospodarzy. Zarówno w sobotę jak i niedzielę na skoczni Hochfirstschanze rządził Pius Paschke. Niemiec w sobotę wygrał dość wyraźnie, a w niedzielę dosłownie o centymetry. Polscy kibice doczekali się za to dwóch miejsc w czołowej dziesiątce naszych przedstawicieli

Azoty Puławy bez punktów w Lubinie. Szybki nokaut po przerwie

Azoty Puławy bez punktów w Lubinie. Szybki nokaut po przerwie

Czwarta porażka z rzędu Azotów Puławy. Tym razem w Lubinie z Zagłębiem aż 31:40. O ile w pierwszej połowie drużyna Patryk Kuchczyńskiego często była na prowadzeniu, to w drugiej szybko straciła szansę na zwycięstwo.

91 mln 256 tys. 729 zł trafione w Eurojackpot. Tym razem Podkarpacie
Aktualizacja

91 mln 256 tys. 729 zł trafione w Eurojackpot. Tym razem Podkarpacie

Miniony piątek trzynastego wcale nie był pechowy! W Polsce trafiono główną wygraną w Eurojackpot. Szczęśliwy kupon, warty 91 256 729,60 zł, nabyto w punkcie LOTTO w powiecie rzeszowskim (woj. podkarpackie). Ponadto w losowaniu 13 grudnia w Warszawie padła wygrana III stopnia (5+0) w wysokości 1 278 106,60 zł.

Komisarz Monika Dudek

Policjantka potrzebuje naszego wsparcia

Komisarz Monika Dudek to policjantka jednego z wydziałów Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach. W kwietniu pękł jej naczyniak tętniczo-żylny rdzenia kręgowego i doszło do krwotoku śródrdzeniowego. Dziś policjantka potrzebuje wsparcia.

Trafił za kraty, bo połasił się na „koguta”

Trafił za kraty, bo połasił się na „koguta”

Do policyjnego aresztu trafił 47-latek z Radzynia Podlaskiego. Mężczyzna zdemontował i ukradł lampę ostrzegawczą, która zamocowana była na samochodzie zaparkowanym na terenie jednej z miejscowych firm. 47-latek wpadł, bo następnego dnia przechodząc w pobliżu tej firmy został rozpoznany przez właściciela, który przejrzał zapis monitoringu. Sprawcy kradzieży grozi teraz do 5 lat pozbawienia wolności.

Grunwald ograł Padwę Zamość. Daleki wyjazd AZS AWF Biała Podlaska bez sukcesu

Grunwald ograł Padwę Zamość. Daleki wyjazd AZS AWF Biała Podlaska bez sukcesu

KPR Padwa Zamość przegrała minimalnie na własnym parkiecie z Grunwaldem Poznań. Nieudany wyjazd AZS AWF Biała Podlaska do Szczecina

To kolejny krok świdnickiego urzędu ku jego cyfryzacji oraz usprawnienia komunikacji z mieszkańcami.

Koniec z postami na spotted? Świdnik ma nową aplikację

Świdnik dołącza do grona miast, które stawiają na nowoczesną komunikację z mieszkańcami. Pomóc ma nowa aplikacja mobilna eŚwidnik, której celem jest nie tylko usprawnienie przepływu informacji, ale także szybkie reagowanie na zgłoszenia mieszkańców.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium

Ogłoszenia

Najnowsze · Promowane
Budownictwo -> Materiały -> Sprzedam

trojnik

ZAMOŚĆ

12,00 zł

Budownictwo -> Materiały -> Sprzedam

rurakom

ZAMOŚĆ

199,00 zł

Budownictwo -> Materiały -> Sprzedam

kolkom

ZAMOŚĆ

110,00 zł

Rolnictwo -> Maszyny rolnicze -> Sprzedam

opryskiwacz

lublin

0,00 zł

Maszyny i narzędzia -> Sprzedam

Montażówka

lublin

0,00 zł

Komunikaty