Zarzuty nadużycia uprawnień, a także wydawanie podwładnym poleceń poświadczania nieprawdy w dokumentach usłyszał Jarosław M., były prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Zamościu. Grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności.
O zatrzymaniach w sprawie śledztwa dotyczącego nieprawidłowości w zamojskim PGK, które wszczęto po publikacjach Tygodnika Zamojskiego, pisaliśmy przed tygodniem. Wówczas prowadząca postępowanie Prokuratura Okręgowa w Radomiu nie ujawniła, kogo te czynności dotyczyły. Dziś wiadomo, że agenci CBA zatrzymali w Zamościu i przewieźli do Radomia trzy osoby. Nie było wśród nich b. prezesa miejskiej spółki. – Jego zatrzymanie było planowane również, ale nie doszło do skutku, bo Jarosław M. przebywał wówczas za granicą – mówi prowadząca postępowanie prokurator Anna Majchrzak-Szczepanowska.
Zatrzymanie na lotnisku
Wrócił z wakacji w niedzielę. Wylądował na lotnisku w Warszawie i tam zatrzymali go agenci CBA z Rzeszowa. Przewieźli najpierw do Zamościa, a później do Radomia. Czynności z jego udziałem przeprowadzono w poniedziałek. Jarosław M. usłyszał dwa zarzuty.
– Dotyczą one nadużycia udzielonych uprawnień w związku z pełnieniem funkcji prezesa PGK, a także wejście w porozumienie z Piotrem S. i Anną T. (oboje zostali zatrzymani i zarzuty w tej sprawie usłyszeli w poniedziałek, 27 czerwca – red.) podczas przetargu na wykonanie instalacji fotowoltaicznej i rekultywacji terenu oraz budowy drogi dojazdowej do Regionalnego Zakładu Zagospodarowania Odpadów w Dębowcu – tłumaczy prokurator Majchrzak-Szczepanowska.
Wyłoniony wówczas wykonawca spod Zamościa – firma Piotra S. złożyła ofertę o około 2 mln droższą, niż ta, która spłynęła z Gdańska. Fotowoltaiki w Dębowcu ostatecznie nie zamontowano (stało się to dopiero niedawno), bo PGK nie otrzymało dotacji z Lubelskiej Agencji Wspierania Przedsiębiorczości. Ale pozostałe elementy zamówienia zostały zrealizowane. – Powołany w śledztwie biegły orzekł, że za te zadania spółka kierowana przez Jarosław M. zapłaciła o ok. 207 tys. zł więcej, niż powinna – precyzuje prokurator.
Zarzuty za kontenery
Według śledczych, prezes PGK wydawał także swoim podwładnym: kierownikowi Zakładu Transportu Odpadów i trzem jego pracownicom, polecenia poświadczania nieprawdy w dokumentach.
– W okresie od 31 stycznia 2018 roku do 31 maja 2019 ZTO wystawił 17 faktur ujmując w nich wywiezienie 78 kontenerów z odpadami, podczas gdy w rzeczywistości wywieziono ich 251 – zdradza Majchrzak-Szczepanowska.
W związku z tym wątkiem śledztwa zarzut po zeszłotygodniowym zatrzymaniu usłyszał Ireneusz G., kierownik ZTO, a wcześniej trzy kobiety: dwie z nich są nadal pracownicami spółki, a jedna w międzyczasie przeszła na emeryturę.
W śledztwie występuje jeszcze jedna osoba w charakterze podejrzanego. To mężczyzna, któremu zarzucono poświadczenie nieprawdy w referencjach wystawionych Piotrowi S., który to dokument był jednym z istotnych branych pod uwagę w postępowaniu przetargowym na wielomilionową inwestycję PGK.
Wszyscy na wolności
Wobec tego mężczyzny, a także pracownic ZTO prokuratura nie zastosowała żadnych środków zapobiegawczych. Wobec pozostałych m.in. poręczenie majątkowe. W przypadku Ireneusza T. to 20 tys. zł (został też zawieszony w czynnościach kierownika ZTO), Piotra S. - 80 tys. zł, Anny T. - 20 tys. zł. Wszyscy mają też zakaz opuszczania kraju, zatrzymano im również paszporty. Nie mogą też kontaktować się z innymi podejrzanymi. Wszyscy są na wolności.
Podobnie zresztą jak Jarosław M., który do zarzutów się nie przyznał i odmówił składania wyjaśnień. W jego przypadku wysokość poręczenia majątkowego ustalono na 100 tys. zł. – Na złożenie przedmiotu zobowiązania podejrzany ma czas do 12 lipca – mówi Anna Majchrzak-Szczepanowska.
Wiadomo, że po zatrzymaniu Jarosława M. w jego mieszkaniu przeprowadzono przeszukanie. Nie znaleziono żadnych dokumentów. Zabezpieczono natomiast na poczet ewentualnej grzywny czy pokrycia kosztów sądowych dwa należące do byłego prezesa samochody. Wartość tego mienia ruchomego to ok. 200 tys. zł.
Decyzją prokuratury Jarosław M. został również zawieszony w czynnościach służbowych zastępcy dyrektora Wydziału Rozwoju Miasta i Funduszy Zewnętrznych. Jak informowaliśmy tydzień temu, już tam nie pracuje, bo 1 czerwca przeszedł na urlop bezpłatny, o który wnioskował.
Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że Jarosław M. w międzyczasie objął stanowisko prezesa zarządu Towarzystwa Budownictwa Społecznego Nasz Dom w Lublinie.
Śledztwo Prokuratury Okręgowej w Radomiu, trwające już ponad 3,5 roku zostało przedłużone do 20 grudnia. Jak informuje prowadząca je prokurator, w tym momencie nie planowane jest przedstawianie komukolwiek kolejnych zarzutów.