– Wolę zabezpieczyć załogę przed koronawirusem. Tak, żeby zakład mógł nieprzerwanie pracować – mówi Artur Jędruszczuk, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Chełmie. – Maszyny i urządzenia obsługują ludzie i dlatego muszą być bezpieczni i przede wszystkim, zdrowi. Trudno sobie wyobrazić konsekwencje wyłączenia miejskiej ciepłowni.
Chełmski MPEC ogrzewa w Chełmie kilkanaście tysięcy mieszkań. Temperatury, zwłaszcza w nocy, potrafią spaść do kilku kresek na minusie. A ciepłej wody potrzebują wszyscy – od mieszkańców bloków po szpitale.
– Dlatego kupiliśmy 14 materacy i śpiworów, tak aby personel mógł zapewnić działanie zakładu i dostawy a także jego ochronę, nawet w warunkach izolacji – tłumaczy prezes Jędruszczuk. – Nie panikujemy, nie będziemy tu koszarować ludzi na piętrowych łóżkach. Ale zakład musi być przygotowany na każdą ewentualność – podkreśla.
14 osób to minimalna obsada ciepłowni(łącznie z ochroną). Wyżywienie będzie dowożone z zewnątrz, zakład już podpisał stosowną umowę.
W związku z realnym zagrożeniem rozprzestrzeniania się epidemii koronawirusa już od kilkunastu dni wstrzymało indywidualne odczyty wskazań wodomierzy przez pracowników chełmskiej ciepłowni. Wprowadzono możliwość samodzielnego odczytu i podania wskazań wodomierza telefonicznie.