Tom Blatt, Filip, Symcha i Lea Białowicz, Regina Zielinski, i i Jules Schelvis odwiedzili obóz, z którego jesienią 1943 roku cudem uszli z życiem.
- Wszystkich osobiście odwiedziłem w ich domach - mówi Marek Bem, dyrektor muzeum. - Namówienie ich do przyjazdu nie było sprawą łatwą. To sędziwi i schorowani ludzie. Udało mi się ich przekonać, że nie będzie to dla nich powrót do piekła, ale miejsca, w którym pielęgnowana jest pamięć o ich bohaterstwie.
Do Włodawy przyjechali Tom Blatt, Filip, Symcha i Lea Białowicz, Regina Zielinski i Jules Schelvis. Odwiedzili też Sobibór, z którego cudem uszli z życiem.
- Zależało nam, aby właśnie w tym miejscu zapewnić naszym gościom jak najwięcej prywatności - mówi Bem.
Ojciec chciał nas przywieźć do Sobiboru, abyśmy poznali to miejsce - mówi Michael. - Chodziło mu o to, abyśmy to my, kiedy już jego zabraknie, przekazywali prawdę o Sobiborze.
Goście z USA, Australii, Izraela i Holandii zostali niezwykle ciepło przyjęci przez mieszkańców Włodawy Podczas jednego ze spotkań Kazimierz Kratiuk, rzeźbiarz z Szuminki, wychodząc z założenia, że ci ludzie powstali niczym feniks z popiołów, każdemu z nich podarował wyrzeźbionego w drewnie anioła.