Podczas niedawnej konferencji prasowej w Urzędzie Miasta nowy prezes MPGK generalnie stwierdził, że ta największa miejska spółka była źle zarządzana, polityka placowa nie odzwierciedlała jej kondycji, a sposób prowadzenia księgowości zacierał obraz faktyczny stan. Załoga tym stanowiskiem jest oburzona.
W ocenie znacznej części załogi Marcin Czarnecki obejmując spółkę na początek wylał na nią kubeł pomyj. Dlatego w jej imieniu szefowie trzech działających w chełmskim MPGK związków zawodowych zwrócili się do niego o wyjaśnienia i sprostowanie w mediach nieprawdziwego ich zdaniem obrazu przedsiębiorstwa.
– Stanęło na tym, że prezes w dniach 13-14 lutego odbędzie serię spotkań z całą załogą – mówi Jerzy Wosiński, przewodniczący ZZ Budowlani. – Niecierpliwie czekamy też na wyniki audytu, który tak naprawdę wykaże, jak nasza spółka stoi pod względem finansowym.
Z kolei Andrzejowie Mulawie, przewodniczącemu zakładowego ZZ Kontra najbardziej zależy na tym, aby prezes przyznał, że to nie pracownicy przyczynili się do złej sytuacji MPGK.
– Dwie ubiegłoroczne podwyżki płac po części były pochodną ustawowej zmiany poziomu najniższego krajowego wynagrodzenia – mówi Mulawa. – Szkoda, że podczas konferencji prezes tego nie powiedział.
Zdaniem Mulawy na pogorszenie się finansowego stanu spółki przede wszystkim wpływ miało podpisanie wysoce dla niej niekorzystnych umów z miastem na odbiór odpadów komunalnych oraz zimowe i letnie utrzymanie dróg oraz miejskiej zieleni.
Tak Wosiński, jak i Mulawa nie chcą jeszcze w tej sprawie wdawać się w szczegóły. Obaj czekają na wyniki spotkań załogi z prezesem. Spodziewają się, że padnie wiele trudnych pytań. Tak zresztą dla jednej, jak i drugiej strony.