Od początku sezonu Okuninka przez okrągłą dobę, mimo ciszy nocnej, tętni życiem i… hałasem. Pełniący tu służbę policjanci wszczęli już kilkanaście spraw związanych z łamaniem zakazu.
Od ubiegłego sezonu ciszę nocną nad Jeziorem Białym reguluje uchwała radnych gminy Włodawa, zgodnie z którą nad jeziorem nie wolno hałasować od godziny 23 do 6. W praktyce cisza nocna wciąż jest szczytem marzeń, chociaż – zdaniem letników – w porównaniu z rokiem ubiegłym nastąpiła w tym zakresie nieznaczna poprawa.
– W Okunince wypoczywam już drugi raz z rzędu – mówi Tomasz Skowron ze Skarżyska Kamiennej. – Jeśli poprzednim razem w ciągu tygodnia tylko raz widziałem policyjny radiowóz, to tym razem policjanci na służbie są widoczni niemal na każdym kroku. Daje mi to poczucie bezpieczeństwa. A jeśli chodzi o nocne hałasy to wydaje mi się, że w tym roku w Okunince jest ciszej. Co prawda wypoczywam tu z dziećmi dopiero od trzech dni, a więc na tego rodzaju ocenę jest jeszcze za wcześnie.
W Okunince nie ma dnia, ani tym bardziej bez policyjnych interwencji, również w związku z naruszaniem ciszy nocnej. – Z tegorocznych spraw o wykroczenia związane z zakłócaniem nocnego wypoczynku żadna jeszcze nie znalazła swojego finału w sądzie – mówi Bożena Szymańska, rzecznik włodawskiej policji. – Przypadki te dopiero są wyjaśniane. Zbierane są też materiały dowodowe. Po ich ocenie będzie możliwe podjęcie decyzji o ewentualnym skierowaniu danej sprawy do sądu. Stroną w tych przypadkach są przede wszystkim właściciele lokali.
Pierwotnie uchwała rady, regulująca ciszę nocną nad Jeziorem Białym, zwalniała z jej przestrzegania organizatorów gminnych imprez oraz właścicieli lokali, z których muzyka nie wydobywała się na zewnątrz. Po tym, jak uchwałę tę zaskarżył wojewoda lubelski, Wojewódzki Sąd Administracyjny w Lublinie uznał, że cisza ma obowiązywać wszystkich i uchylił część uchwały rady gminy Włodawa, która dawała furtkę do organizowania głośnych imprez także w nocy. Oznacza to, że w Okunince po godzinie 23 nie można organizować nawet wesel czy balów sylwestrowych.
Zdaniem przedsiębiorców znad Białego zamieszanie związane z problemem hałasu nad jeziorem jest chore. Zgodnie podkreślają, że przecież ludzie przyjeżdżają do nich, żeby się zabawić, wyszumieć, a tu się okazuje, że o godzinie 23 powinni kłaść się spać. Ich zdaniem całkowite wyegzekwowanie ciszy nad Jeziorem Białym to walka z wiatrakami.
– W tym sezonie policjanci jeszcze u mnie nie byli – mówi Sławomir Kazuro, właściciel popularnego lokalu dyskotekowego „Kotwica”. – Oznacza to, że nikt się na nas nie poskarżył. Zapewne wynika to z tego, że po godzinie 23 ściszamy muzykę, tak że w promieniu 10 metrów od lokalu już jej nie słychać.