Kto nie był dzisiaj na VIII Jarmarku Pawłowskim – Ginące Zawody niech żałuje. Podczas imprezy można było spotkać mistrzów sztuki garncarskiej czy bednarskiej.
Co sprawia, że twórcy i mieszkańcy regionu tak garną się do Pawłowa? Zapewne klimat miejscowości słynącej przed laty w Polsce z biegłych garncarzy i bednarzy. W miejscowości zachował się też klimat gospodarnego miasteczka, jakim był kiedyś Pawłów. A doroczny jarmark to przecież nic innego, jak próba wskrzeszenia dawnych tradycji. Tylko się cieszyć, że aż tak udana.
Jak zwykle jarmark był okazją do rozstrzygnięcia kolejnego Powiatowego Konkursu Garncarskiego. Tym razem jurorzy po obejrzeniu pięciu zestawów prac, to jest takich naczyń użytkowych, jak misy, dzbanki i garnki postanowiło przyznać pierwszą, równorzędną nagrodę Pawłowi Pileckiemu z Kątów Denkowskich i Leszkowi Kiejdzie z Pawłowa.
Druga, również również równorzędna nagroda stała się udziałem Sebastiana Kozłowskiego z Krowicy i Sławomira Żołnacza z Pawłowa, a trzecia Piotra Skiby z Jadwisina. Wszystkie zgłoszone na konkurs prace można było oglądać w miejscowej Izbie Garncarskiej, po której gości oprowadzał Aleksander Filipczuk, jako mistrz garncarski członek konkursowego jury.
– Dziadek i ojciec byli garncarzami, a ja sam wyszkoliłem już około 50 następców – mówi Filipczuk. – Wiem, że niektórzy z nich wykorzystują nabyte umiejętności w praktyce. Wszystkim wpajałem zasadę, że dobry garncarz uczy się przez całe życie.