Autobusy i ciężarówki z Dorohuska do Dorohuska jeżdżą przez Chełm. Nadkładają przy tym około 50 kilometrów. Reszta zmotoryzowanych ma lepiej - tylko 10 kilometrów objazdu polnymi drogami.
- Sześć moich samochodów z pieczywem codziennie nadkłada drogi - wtóruje Mieczysław Kobelski, który w Dorohusku prowadzi piekarnię. - Chleb wożą w tumanach kurzu. A wystarczyło obok przejazdu ułożyć trochę betonowych płyt,
by torowisko było przejezdne.
Kobelski ma żal do drogowców, kolejarzy i wójta gminy, że nie potrafili w porę się dogadać. Nie może zrozumieć, że robotnicy pracują tylko na jedną zmianę. - Wykonawcy się nie spieszy, a ludzie cierpią - dodaje.
- Ten remont aż się prosił - odpowiada Stanisław Maksymiuk, wójt gminy Dorohusk. - Ale o jego rozpoczęciu kolejarze powiadomili nas zaledwie tydzień wcześniej. Dlatego nie starczyło czasu na ułożenie płyt obok remontowanego przejazdu.
Kolej twierdzi, że prowizoryczny przejazd byłby za drogi a ruch zakłócałyby prace budowlane. - Przekonaliśmy do tego zarządców dróg. Zgodzili się na objazdy - mówi Paweł Wójtowicz, dyrektor Zakładu Linii Kolejowych PKP w Lublinie, który przeprowadza remont.