Policjanci z powiatowych komend w Świdniku i Krasnymstawie razem z kilkudziesięcioma strażakami przez dwie godziny przetrząsali wczoraj las w rejonie Fajsławic. W końcu około godz. 10 jeden z patroli natknął nie na poszukiwanego 69-letniego mężczyznę.
Mężczyzna wraz z żoną wybrali się na grzyby jeszcze przed południem. Kiedy około godz. 13 zaczął padać deszcz kobieta postanowiła wrócić do samochodu. Już wcześniej straciła kontakt wzrokowy z mężem.
Kiedy zaczęła go szukać i nawoływać, sama zgubiła drogę do auta. Dopiero po kilku godzinach dotarła do jednej z posesji w miejscowości Siedliskon skąd telefonicznie wezwała na pomoc syna.
– Wspólnie przez dwie godziny szukali swojego bliskiego – mówi Marzena Skiba, rzecznik krasnostawskiej policji. – Bez skutku. W końcu zdecydowali się zaalarmować policję.
Od żony i syna policjanci dowiedzieli się, że mężczyzna jest schorowany, ma problemy ze słuchem i może tracić orientację w terenie. Z uwagi na rozległy teren do przeszukania policjanci wezwali na pomoc strażaków.
Na skraju lasu ustawione zostały policyjne oraz strażackie pojazdy z włączonymi sygnałami świetlnymi oraz dźwiękowymi. Do lasu, na sygnałach, wjechał również strażacki wóz terenowy, który jako jedyny mógł się poruszać po podmokłym terenie.
– Tuż po godzinie 22 jedna z grup poszukiwawczych wypatrzyła skulonego w zaroślach mężczyznę – dodaje Skiba. – Okazało się, że to zaginiony 69-latek. Był przytomny, ale bardzo wychłodzony i wystraszony. Na skraju lasu czekała już na niego karetka pogotowia ratunkowego, która przewieziono go do szpitala.