Zdaniem Czytelników, listonoszom coraz częściej nie chce się dźwigać ciężkich paczek. Zamiast tego wolą zostawić w skrzynce pocztowej lekkie jak piórko wezwanie do stawienia się przy pocztowym okienku.
Nasz Czytelnik oczekiwał na paczkę z nagrywarką DVD zamówioną na aukcji internetowej. – Cały dzień specjalnie siedziałem w domu, czekając na listonosza – mówi pan Marek. – Kiedy późnym popołudniem wreszcie wyszedłem z domu w skrzynce na listy znalazłem awizo. Było zmięte jakby ktoś je wsadził przez szparę w skrzynce.
Zdaniem pana Marka, człowiek, który powinien przynieść paczkę, był zbyt leniwy, by wejść na pierwsze piętro. Pan Marek osobiście pofatygował się na pocztę. Mógł to jednak zrobić dopiero następnego dnia. – Awizo zostawiamy tylko wtedy, gdy nikt nie może odebrać przesyłki – twierdzi Jerzy Ciechan, kierownik zmiany wydziału ekspedycji chełmskiej poczty. – Nie wiem dlaczego akurat ten pan je dostał. Zdarza się, że odbiorcy nie słyszą dzwonka lub na przykład w tym czasie się kąpią. Jeśli ten pan czuł się pokrzywdzony, mógł wnieść skargę.
Listy polecone i mniejsze paczki dostarczają listonosze. Zwykle znają swój rewir i wiedzą, o której można zastać odbiorcę w domu. – Ja po paczkę z kilkoma książkami musiałam iść na pocztę – mówi pani Justyna. Nasza Czytelniczka na poczcie, ku swojemu zdziwieniu, dowiedziała się, że nikogo nie było w domu. Dlatego listonosz zostawił awizo. – Rzecz w tym, że w domu byli rodzice – mówi pani Justyna. – Listonosz nawet nie próbował zapukać do drzwi.
Paczki cięższe niż 2 kg lub przekraczające określone gabaryty rozwożą pocztowi kurierzy. Oni mają obowiązek dostarczyć je do rąk odbiorcy. Jeśli tak się nie stanie, kurier nie dostanie prowizji lub może nawet stracić część pensji. – Spada jego wydajność – mówi Maria Oborska, kierownik transportu samochodowego poczty. – Dlatego nasi kurierzy zawsze zostawiają swój numer telefonu. Klient sam może więc upomnieć się o przesyłkę. Kurier często wraca pod podany adres. Najczęściej jeszcze tego samego dnia.
Pan Marek na otrzymanym awizo nie znalazł jednak żadnego numeru telefonu. – Postaram się wyjaśnić, co się stało w tej sprawie – mówi Oborska. •