Teren po byłym hitlerowskim obozie jenieckim Stalag 319 zajmuje dziś dzielnica przemysłowa i osiedle Kościuszki. W ciągu trzech lat straciło tu życie ponad 90 tys. więźniów. Przypomni o tym pomnik, który zostanie dziś odsłonięty.
- Odsetek straconych i zamęczonych stawia Stalag 319 w czołówce niemieckich obozów śmierci w Polsce - mówi Andrzej Rybak, autor książki poświęconej dziejom tej makabrycznej instytucji. - Stalag wraz z podległymi mu podobozami był najdłużej istniejącym zespołem obozów jenieckich na Lubelszczyźnie.
Rybak jest jednym z uczestników dzisiejszej sesji popularnonaukowej, dotyczącej chełmskiego obozu oraz komisarzem towarzyszącej jej okolicznościowej wystawy.
Sesja rozpocznie się w Muzeum Chełmskim o godz. 10.30, a poprowadzi ją prof. Zygmunt Mańkowski z UMCS. Wcześniej o godz. 8 w kościele pod wezwaniem Rozesłania św. Apostołów zostanie odprawiona msza w intencji ofiar stalagu. Następnie uczestnicy uroczystości złożą wieńce i kwiaty przy pomniku pamięci ofiar obozu jenieckiego w Okszowie i na Cmentarzu Wojennym przy ul. Młodowskiej.
Z kolei uroczystość odsłonięcia pomnika Ofiar Stalagu 319 umiejscowionego obok Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 8 rozpocznie się o godz. 14. Wezmą w niej udział m.in. przedstawiciele ambasad Ukrainy, Izraela, Białorusi i Francji.
- Monument zaprojektował chełmski plastyk Wiesław Lisiecki, a jego budowę sfinansowało miasto - mówi Roland Kurczewicz, aststent prezydenta Chełma.
Stalag 319 miał być miejscem fizycznego wyniszczenia przetrzymywanych w nim ludzi.
Codziennie z głodu, wycieńczenia i chorób umierali tam tysiącami. Ciała chowano w Borku i przy ul. Okszowskiej. Część zwłok Niemcy ekshumowali, po czym chcąc ukryć ślady zbrodni, spalili na ukrytej w podmiejskim lesie "Patelni”, czyli prowizorycznym krematorium.
Obóz składał się z trzech kompleksów baraków i ziemianek, poza osiedlem Kościuszki także przy alei Przyjaźni i przy ul. Rampa Brzesk.
- Z tego obozu były ucieczki - mówi Rybak. - Znam fakty, kiedy za przechowywanie więźniów rozstrzeliwano całe rodziny. Z relacji świadków wiem też o przypadkach kanibalizmu wśród głodzonych jeńców. Część więźniów, traktowanych jako tania siła robocza, była wysyłana w głąb Rzeszy.
W końcowym rozdziale swojej książki Rybak zauważa, że po zakończeniu wojny miejsca, w których znajdowały się obozy jenieckie w Chełmie, jak również ich dzieje, nie wzbudzały większego zainteresowania.
Z czasem miejscowi rozebrali resztki baraków i zasypali doły po ziemiankach. O tym, że w grodzie nad Uherką był obóz jeniecki, przez lata świadczyły jedynie wojenne cmentarze.