Sanepid nie odnotował w tym sezonie żadnych zatruć grzybami. Nie znaczy to wcale, że staliśmy się ostrożniejsi. Po prostu dotąd grzybów było jak na lekarstwo. Teraz jednak sytuacja się zmieniła.
Od kilku dni grzybiarze wracają z lasu z pełnymi koszykami.
- Dzieje się tak dlatego, że często zbierają bardzo młode grzyby - mówi Regina Konaszewicz, grzyboznawca z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie. - Wtedy łatwo o pomyłkę. Na przykład młody gołąbek do złudzenia przypomina muchomora sromotnikowego. Dlatego podczas grzybobrania potrzebny jest rozsądek. Należy zbierać tylko te grzyby, których jesteśmy pewni. Wykręcajmy je razem z całym trzonem. To ułatwi identyfikację. W domu jeszcze raz dokładnie je obejrzyjmy, porównajmy z ilustracjami w atlasie. A najlepiej poradźmy się eksperta. Wtedy zyskamy pewność, że grzyby nam nie zaszkodzą.
Grzyboznawcy przyjmują w każdej powiatowej stacji sanitarno-epidemiologicznej. W chełmskim sanepidzie dyżurują od poniedziałku
do piątku w godzinach 8-15. Można zgłosić się do nich zarówno z grzybami samodzielnie nazbieranymi, ale także tymi, które kupiliśmy od przypadkowego sprzedawcy. Handlujący grzybami powinni zaopatrzyć się w atest dopuszczający ich towar
do sprzedaży. Zaświadczenie, że przeznaczone na handel grzyby są jadalne także można uzyskać w stacjach sanitarno-epidemiologicznych. Dokumenty te są wydawane bezpłatnie. •