Organizatorzy piłkarskiego turnieju "Z podwórka na stadion” mają problem. Ze stadionu przy ul. Lubelskiej złomiarze ukradli im aluminiowe bramki.
- Nie dość, że dzieciaki nie mają tam szatni, ani nawet gdzie pójść za potrzebą, to jeszcze je okradziono - mówi Zbigniew Gołębiowski, ojciec jednego z małych piłkarzy. - To wstyd, aby ten stadion pozostawał bez dozoru i w tak opłakanym stanie.
Stadion przy Lubelskiej należy do MOSiR. Problem w tym, że właścicielem przylegającej do niego strzelnicy i wyasfaltowanych boisk jest Straż Graniczna. Miasto zabiega o ich przejęcie i od tego uzależnia zagospodarowanie całego terenu. - Kiedy miasto przejmowało ten stadion wraz z trybunami, basenem i budynkami administracyjnymi, to już był on w fatalnym stanie - mówi Zbigniew Mazurek, dyrektor MOSiR. - Przez lata okoliczna żulia zdewastowała i rozkradła tam, co tylko się dało. W tej sytuacji bez znaczącego finansowego wsparcia zabiegi moich poprzedników mogły sprowadzać się jedynie do utrzymywania w jako takim stanie murawy boiska. - Na ten stadion wstyd kogokolwiek zapraszać - mówi Gołębiowski. - Wożę dzieci na mecze i widzę, jak inne samorządy dbają o swoje obiekty sportowe. Wystarczy zajrzeć do Krasnegostawu czy Rejowca Fabrycznego. W porównaniu z nimi już pozostaliśmy daleko w tyle.
Mazurek ma za złe swojemu poprzednikowi jedynie to, że nie wystąpił z wnioskiem o unijne pieniądze na zagospodarowanie niszczejącego stadionu. Sam taki wniosek zamierza przygotować, kiedy tylko będzie taka możliwość. Jeśli mu się to uda, w pierwszej kolejności będzie chciał zasypać stary basen i w to miejsce zbudować kort tenisowy, ogrodzić cały teren, po czym odtworzyć pełnowymiarowe boisko piłkarskie z wygodnymi trybunami. Również po to, aby odciążyć Stadion Miejski przy ul. 1 Pułku Szwoleżerów. - Dopóki to nie nastąpi, nie wyślę tam na noc stróża, bo jeszcze by mi go zabili.
Dyrektor MOSiR nie ukrywa, że w tym roku cały jego wysiłek w odniesieniu do stadionu przy Lubelskiej ograniczy się do koszenia murawy i może jeszcze zasypania basenu. Na nic więcej nie ma pieniędzy. Wystarczyło ich natomiast na poprawę nawierzchni i ogrodzenie stadionu przy ul. Batorego. Czas ku temu był najwyższy, gdyż na tym obiekcie młodzież zaczęła sobie już urządzać wyścigi motocyklowe i samochodowe.
- Tak czy inaczej młodzież garnie się na stadiony i należy się tylko z tego cieszyć - mówi Gołębiowski. - Cieszyć i stwarzać jej tam jak najlepsze warunki. Ile by to kosztowało.