Pracownicy Przedsiębiorstwa Usług Mieszkaniowych remontują wypalone mieszkanie w kamienicy przy ul. Partyzantów.
- Była już u nas komisja z PUM - mówi Jarosław Gumienny, który zajmuje jedno z sześciu mieszkań w kamienicy. - Jej przedstawiciele zapewniali nas, że budynek nadaje się do zamieszkania.
Dowodem na to, ma być stan plomb, zainstalowanych w zewnętrznej ścianie. Nie wskazują one, aby z budynkiem działo się coś złego. Mieszkańcy jednak wiedzą swoje. Uważają, że po wrześniowym pożarze konstrukcja kamienicy została poważnie nadwątlona. Zamierzają domagać się od Agaty Fisz, prezydent Chełma, przydziału nowych lokali albo generalnego remontu całego domu.
Do tej pory zastępczy lokal otrzymała jedynie właścicielka spalonego mieszkania. Gumienny, podobnie jak i pozostałych 18 lokatorów, mają nadzieję, że już do niego nie wróci. - Nie chcemy, aby znowu była tam pijacka melina - mówią. - Liczymy, że to mieszkanie dostanie się przyzwoitej rodzinie.
- W mieście mamy kilkanaście budynków zagrożonych śmiercią techniczną. W większośći z nich mieszkają jeszcze ludzie - mówi Marian Tywoniuk, prezes Przędsiębiorstwa Usług Mieszkaniowych. - Kamienica przy ul Partyzantów do nich się nie zalicza. Akurat w tym przypadku nie ma mowy o remoncie generalnym.
Tywoniuk szacuje, że na doprowadzenie wszystkich miejskich zasobów mieszkaniowych do ładu potrzeba, bagatela, 250 mln zł. Tylko wyremontowanie kamienicy przy ul. Partyzantów kosztowałoby spółkę około 600 tys. zł. Przyznaje, że niczego takiego nie planuje. Dla tego budynku po prostu nie ma przyszłości. Kiedy jego stan się pogorszy, zostanie natychmiast rozebrany. Lokatorzy muszą się zadowolić wymianą kilku okien i odświeżeniem klatki schodowej. Gdyby nie pożar i tego by nie wskórali.
Czy się to komu podoba, czy nie ul. Partyzantów, ze swoim szczególnej sławy "Złotym Rogiem”, powoli zmienia swój wizerunek. Sąsiedztwo z reprezentacyjną ul. Lwowska, pl. Kupieckim i zespołem pawilonów przy sklepie "Chrobry” zobowiązuje. Oznacza to, że z roku na rok działki budowlane w tamtym rejonie stają się coraz bardziej atrakcyjne, a więc i droższe. Wychodzi na to, że wartość nadszarpniętej przez pożar kamienicy jest już mniejsza od wartości działki, na której stoi.