Po ujawnieniu dokumentów sprzed 10 lat w Urzędzie Skarbowym w Chełmie zawrzało. Czy i kto zarobił na fikcyjnym remoncie?
Z dokumentów wynika, że ich wykonawcą był Zbigniew Z. - Remont w skarbówce? Nigdy w życiu! - zarzeka się przedsiębiorca. - Nie brałem z urzędu żadnych pieniędzy. Do prokuratury niczego nie wysyłałem.
Czy ktoś w takim razie wziął pieniądze za zlecone usługi? Czy w ogóle zostały wykonane? Wiesław Kawarski, ówczesny naczelnik US, którego podpis widnieje na dokumentach, nie potrafi tego wytłumaczyć. - Nazwisko Zbigniewa Z. nic mi nie mówi. Nie pamiętam, żebym podpisywał z nim umowy. Ale nie wykluczam, że dokumenty mogą być oryginalne i jest na nich mój podpis - mówi Kawarski, który dziś jest zastępcą naczelnika US w Chełmie.
Podpis zastępcy rozpoznał obecny naczelnik Dariusz Furmanek. Przyznał, że sprawa jest niepokojąca. Polecił podwładnym odnalezienie oryginałów umów i dokumentów potwierdzających transakcję. Gdy sztab urzędników przetrząsał archiwum, poszukiwane dokumenty... dotarły do naszej redakcji. - Przekażcie je do prokuratury. Ja nie mogę, bo jestem zastraszany - mówił łamiącym się głosem mężczyzna, który do nas zadzwonił.
Oprócz umów o dzieło dołączył protokoły odbioru wykonanych robót. Na wszystkich są pieczątki Urzędu Skarbowego oraz firmy budowlanej Zbigniewa Z. oraz podpisy przedsiębiorcy i Wiesława Kawarskiego. - Źle się stało, że dokumenty wypłynęły z urzędu - przyznaje Furmanek. - Wygląda na to, że ktoś planował je upublicznić.
Sprawę bada już lubelska Izba Skarbowa. - Zleciłem wewnętrzną kontrolę i wezwałem pana Kawarskiego do złożenia wyjaśnień - mówi Tadeusz Gawda, dyrektor Izby Skarbowej.
- Podejrzewam, że ktoś z moich podwładnych próbuje mnie zdyskredytować. Może to zemsta? - zastanawia się Kawarski. - Cierpliwie czekam, aż wezwie mnie prokurator. Nie mam sobie nic do zarzucenia.