Obmyślili genialny plan. Tak w każdym razie wydawało się 18-letniemu Adamowi G. i 17-letniemu Pawłowi S., dwóm złodziejom, którzy
Dziś rano personel dwóch sąsiadujących ze sobą, oddzielonych kratą, sklepów ze sprzętem RTV i AGD stwierdził brak sprzętu oraz pieniędzy. - Wszystko wydawało się o tyle dziwne, że pracownicy na pierwszy rzut oka niczego nie zauważyli - relacjonuje Roman Juszczyński, rzecznik włodawskiej policji. - Tym bardziej że tak jak każdego dnia, drzwi otworzyli kluczem. Nie nosiły one żadnych śladów włamania.
Dopiero gdy się dokładnie rozejrzeli, zobaczyli, że na półkach brakuje towaru. Zniknęły telewizory, opiekacze, kamery i aparaty cyfrowe, odtwarzacze MP3, golarki. W sumie naliczyli ponad 60 różnego typu sprzętu. Podczas oględzin policjanci doszli do wniosku, że sprawca lub sprawcy weszli do sklepu przy użyciu dorobionych kluczy lub ukryli się w nim przed jego zamknięciem. Jakby na potwierdzenie tej tezy pracownicy powiedzieli, że faktycznie od dwóch dni do ich sklepu przychodziło dwóch młodych mężczyzn, którzy oglądali sprzęt, ale niczego nie kupili.
- Wytypowaliśmy ewentualnych sprawców - dodaje Juszczyński. - Nasze przypuszczenia potwierdził jeden z ekspedientów, rozpoznając na zdjęciach mężczyznę, który w ostatnim czasie był częstym gościem w sklepie. W jego miejscu zamieszkania znaleziono dużą ilość sprzętu RTV. Chwilę potem zatrzymaliśmy drugiego z podejrzanych.
Złodzieje opowiedzieli, jak doszło do włamania. Tym samym potwierdzili wersję nakreśloną wcześniej przez policjantów. Adam G. ukrył się w sklepie tuż przed jego zamknięciem. Później bez żadnych skrupułów brał to, co go interesowało. W czasie dokonywania penetracji sklepu i kradzieży, Paweł S. stał na czatach, utrzymując z będącym w środku kolegą kontakt za pomocą telefonu komórkowego. Pomógł mu także opuścić niepostrzeżenie sklep i zabrać towar. Złodzieje przyznali również, że nie mieli problemu z wyjściem ze sklepu. Otworzyli sobie drzwi znalezionym wewnątrz kluczem.
Obaj sprawcy są zatrzymani w policyjnym areszcie, a skradziony sprzęt wrócił do sklepów. Jak się jednak okazało nie są to ich jedyne grzeszki. Na swoim koncie mają włamanie do mieszkania w budowie, skąd skradli kształtki hydrauliczne, pompę centralnego ogrzewania oraz młot udarowy. Być może będą odpowiadać również za przestępstwa narkotykowe. Z zapisów na zabezpieczonej kamerze wynika, że obaj używali narkotyków i nawzajem się filmowali.
O ich dalszym losie zadecyduje sąd. - Za czyny, których się dopuścili, grozi im kara do 10 lat pozbawienia wolności - mówi Juszczyński.