Jolanta Malak dowozi niepełnosprawnego syna do szkoły zdezelowanym autem. Od siedmiu lat.
- Aż strach pomyśleć co będzie jak zatrzyma mnie policja, a szkoła jest 5 km od domu - mówi Jolanta Malak. - Dostałam dofinansowanie z PFRON na zakup samochodu, ale 16 tys. zł to za mało. Resztę muszę uzbierać sama. Kobieta już wydeptała ścieżki do najróżniejszych fundacji i instytucji. Złożyła wniosek w Państwowym Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
Z programu "Sprawny dojazd” dostała dofinansowanie, jednak zbyt małe. - Wymogiem jest, aby auto było prosto z salonu, nie rejestrowane wcześniej - mówi Jolanta Malak. - Samochód nie może kosztować więcej niż 48 tys. zł. Jednak nawet na najtańsze auto mnie nie stać. U rodziny uzbierałabym maksymalnie pięć tys. zł.
Chłopiec choruje od urodzenia na porażenie mózgowe. Chodzi do szkoły razem ze zdrowymi dziećmi. Wśród rówieśników jest lubiany. - Dyrekcja Szkoły Podstawowej nr 4 poszła nam na rękę - twierdzi Malak. - Nie dość, że Darek może chodzić na lekcje razem ze zdrowymi rówieśnikami, to dodatkowo ma opiekę nauczycieli na przerwach.
Kobieta sama wychowuje dwójkę dzieci. 11-letni syn i 21-letnia córka są wyłącznie na utrzymaniu matki. - Mąż zostawił nas siedem lat temu - relacjonuje Malak. - Wyjechał. Po sobie zostawił tylko długi i zdezelowany samochód. Mężczyzna w ogóle nie interesuje się rodziną. Nie ma z nim żadnego kontaktu. Unika także płacenia alimentów. Trzyosobowa rodzina ma na miesięczne utrzymanie tysiąc złotych.
- Nie jest łatwo. Córka studiuje, a syn potrzebuje lekarstw i bezustannej opieki. Prosiłam o pomoc wszędzie, gdzie się da. Tylko jedno z dwóch stowarzyszeń w Krasnymstawie odpowiedziało na moją prośbę - mówi Malak. Właśnie na konto tego stowarzyzenia osoby, które chcą wspomóc naszą Czytelniczkę mogą wpłącąć pieniądze.
- Czasu niestety nie jest dużo - mówi Beata Mazurek, posłanka PiS, która włączyła się w pomoc kobiecie. - Dofinansowanie musi być wykorzystane do 20 grudnia. Po tym terminie może przepaść.