Sąd Rejonowy w Krasnymstawie na trzy miesiące aresztował pirata z Siennicy Nadolnej. Kierowcy grozi nawet 15 lat więzienia. Radosław K. w piątek wieczorem wjechał w Siennicy Nadolnej po pijanemu czarnym BMW w grupę 10 osób, w tym dzieci.
– Usłyszałem tylko sygnały karetek, a potem zobaczyłem to BMW – opowiada nam jeden z księży.
Inny świadek mówi: Samochód wypadł z bocznej drogi na główną i z impetem uderzył w kilkuosobową grupę dzieci. Choć pod kołami miał rannych, próbował jeszcze cofać i wtedy potrącił kolejną osobę.
Po chwili wysiadł i rzucił się do ucieczki. Za jego samochodem jechał drugim autem jego kolega. Zabrał go i uciekli razem.
Ludzie, którzy dobiegli na miejsce wypadku, podnieśli BMW, żeby wyciągnąć spod niego uwięzione dziecko. Po kilku minutach przyjechały karetki pogotowia ratunkowego. Kursowały do szpitala w Krasnymstawie jedna za drugą.
BMW było zarejestrowane w innym województwie, ale świadkowie podali policjantom rysopis kierowcy. Mundurowi szybko ustalili jego nazwisko. Wytypowali też kilka miejsc, w których mógł się ukryć. Trafili w dziesiątkę. Sprawca tragedii został zatrzymany zaledwie po godzinie od wypadku. Ukrył się w Izbicy, gdzie prawdopodobnie kiedyś mieszkał.
– Wszyscy tu znamy tego człowieka. On już kiedyś miał wyrok za spowodowanie wypadku. Rozbił się jadąc motocyklem. Kolega, którego wiózł, nie przeżył – dodaje nasz świadek. – Tamta tragedia nie nauczyła go niczego. Dla takich, to tylko jedna kara.
Do szpitala lekarze pogotowia ratunkowego przewieźli pięcioro dzieci: czterech piętnastolatków, dziewięciolatkę oraz dwie dorosłe kobiety. Wieczorem lekarze zdecydowali, że dwoje dzieci – dwóch 15-latków i 9-latka trzeba przewieźć do Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie.
Lekarze powiedzieli nam, że raczej nie ma zagrożenia życia poszkodowanych.
Kierowca BMW spędzi noc w policyjnej izbie zatrzymań. Po wytrzeźwieniu usłyszy zarzuty – spowodowania wypadku po pijanemu. Policja będzie też ustalać czy sam dotarł do miejscowości, w której został zatrzymany, czy też ktoś mu w tym pomógł.