Z naszym informacji wynika, że mimo prawnych uregulowań, do eksmisji pod przysłowiowy most raczej nie dochodzi. Zarządy spółdzielni próbują negocjacji ze swoimi dłużnikami, nawet wówczas, gdy ci mają już orzeczony przez sąd prawomocny wyrok o eksmitowanie z lokalu. W największej w Chełmie, bo liczącej ponad 8 tys. mieszkań, Chełmskiej Spółdzielni Mieszkaniowej takich orzeczono już 105. Najwięcej, 16 rodzin przeprowadziła się do lokali socjalnych, trzy do monarowskiego Centrum Wychodzenia z Bezdomności i Matek Samotnie Wychowujących Dzieci, dwie rodziny opuściły zajmowane pomieszczenia dobrowolne. Były też zamiany na mieszkania komunalne, a jedna z rodzin wynajęła sobie lokum na własną rękę. Mimo kolosalnego zadłużenia w ChSM, było ją na to stać.
- Mamy wśród dłużników takich lokatorów, którzy nie płacą czynszu od 1994 r. – mówi Henryk Wikło, prezes ChSM. – Nie jest to żaden margines. Ich poczucie bezkarności wypływa z faktu, że mają niepełnosprawne dziecko. Nasze propozycje zamiany lokalu po prostu odrzucają.
Ze spłatą czynszu zalega w ChSM ok. 6 tys. mieszkańców. Nie wszyscy oczywiście kwalifikują się do eksmisji, niektórzy nie płacą za miesiąc lub kilka miesięcy. Są i tacy, którzy mają 30 tys. zaległości i więcej. W ogólnym bilansie spółdzielni te długi sięgają ponad 1 mln zł.