Do protestujących pielęgniarek dołączyli pracownicy administracji i obsługi technicznej. Wspólnie będą walczyć o wzrost płac.
Do wczoraj, ponad 400 osób wypowiedziało się w tej sprawie. Ponad połowa była za rozpoczęciem masowego protestu.
Związkowcy zdecydowali się na referendum po piątkowym spotkaniu z dyrekcją placówki. Usłyszeli wtedy, że ich żądania nie mogą być spełnione.
- Nie możemy zaoferować większej podwyżki niż 150 zł brutto - twierdzi Mariusz Kowalczuk, dyrektor ds. administracyjno-finansowych Samodzielnego Publicznego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Chełmie. - Ta kwota i tak bardzo nadszarpnie budżet szpitala.
Pielęgniarki żądają, w zależności od stażu pracy, podwyżek rzędu 600-800 zł. Pozostali pracownicy, w tym obsługa czy kucharze, chcą zarabiać od 300 zł do 500 zł więcej niż dotychczas.
Jaką formę protestu wybiorą związkowcy? Jeszcze nie wiemy - dodaje Wójcik. - Najprawdopodobniej będziemy brać urlopy na żądanie lub maksymalnie ograniczać swoją pracę. Może się wówczas powtórzyć sytuacja sprzed tygodnia. Wtedy na 123 pielęgniarki do pracy przyszło tylko 30. - Pozostałe wzięły urlop.
Podobnie postąpili pracownicy obsługi technicznej i administracji. Laboratorium pracowało jak na ostrym dyżurze. Mniej osób przygotowywało też jedzenie dla chorych. Gotowały trzy osoby. Jedna rozwoziła posiłki do budynków szpitala. Na oddziałach zostały tylko siostry oddziałowe.
Większość pacjentów popiera protest. - Ja rozumiem pielęgniarki. One pracują za darmo. Należy im się godziwa zapłata - twierdzi Jan Chmielewski, pacjent z oddziału pulmonologicznego.