Więźniowie pracują w szpitalach, szkołach, jednostkach samorządowych i prywatnych firmach.
"Podopieczni” włodawskiego zakładu karnego wkrótce pojawią się nad Jeziorem Białym. Ale opalać będą się tylko przy okazji. Zajmą się bowiem równaniem plaży.
- Korzystamy z ich pomocy już kolejny raz - mówi Tadeusz Sawicki, wójt gminy Włodawa. - Nawet w tym roku pomagali przy porządkach nad jeziorem.
Wypoczywającym towarzystwo skazanych nie przeszkadza. - A niech pracują - mówi pan Tomasz, który nad Jezioro Białe przyjechał z Warszawy. - Jak mają siedzieć i nic nie robić, to lepiej żeby się czymś zajęli. Wszyscy na tym skorzystają.
Władze gminy Włodawa często korzystają z pomocy zakładu karnego. - Osadzonych wykorzystujemy najczęściej do prac porządkowych i budowlanych. Sprzątają, układają płytki, malują, a ostatnio przerabiają na nasze zamówienie kontenery na śmieci. Nie mamy z nimi żadnych problemów.
Gmina zapewnia więźniom napoje i coś do jedzenia, jeśli pracują dłużej. Wójt wspomina, jak więźniowie pracujący nad Jeziorem Białym, prosili go, aby brał ich do pracy w tym miejscu jak najczęściej - Nie chcemy napojów, ani kiełbasy, wystarczy, że popatrzymy na te piękne dziewczyny na plaży - argumentowali.
W Zakładzie Karnym we Włodawie wyroki odsiaduje około 600 skazanych. Jedna trzecia z nich pracuje poza murami więzienia. - Wzrost liczby osadzonych, którzy pracują poza zakładem, notujemy od 2006 roku - mówi mjr Andrzej Odyniec, dyrektor włodawskiego ZK.
- I bardzo dobrze, bo nikt nie wymyślił lepszej metody resocjalizacji, niż ta przez pracę. My ze swojej strony zapewniamy osadzonym możliwość skorzystania z kursów, m.in. brukarza, glazurnika czy operatora wózków widłowych. Nawet jeśli osoba, która skończyła taki kurs, nie załapie się do pracy przebywając w naszym zakładzie, to wychodząc na wolność, będzie miała fach w ręku.
Instytucje użyteczności publicznej i samorządy mogą zaangażować do pracy więźniów za darmo. Wystarczy jedynie, że zapewnią im transport na miejsce pracy i z powrotem, narzędzia oraz ubezpieczenie. Firmy muszą zapłacić, ale gra i tak jest warta świeczki, bo miesięczne wynagrodzenie więźnia stanowi połowę minimalnej pensji.