Na koncie mają tytuły mistrzów Polski. Kilkanaście razy reprezentowali nasz kraj na mistrzostwach Europy, plasując się zawsze w ścisłej czołówce.
Ostatnie dni dla Formacji Tańców Latynoamerykańskich "Takt-Zomar” były bardzo pracowite. Codziennie spotykali się na próbach i ćwiczyli układ, który zaprezentują podczas mistrzostw świata. Zatańczą program, który nosi tytuł "Latin Beat” do pięknej muzyki Glorii Estefan.
- Będą w nim elementy pięciu tańców: rumby, cha-chy, paso doble, samby i jive'a. - mówi Roman Pawelec, trener i choreograf zespołu. - Mam nadzieję, że spodoba się nie tylko publiczności, ale i jurorom.
Tancerze, choć w skrytości ducha marzą o tytule mistrzowskim, głośno nie chcą się do tego przyznać. - Żeby nie zapeszyć mówią. Zatańczymy najlepiej, jak potrafimy.
- Ten układ ćwiczyliśmy już od wakacji - mówi Justyna Sobkiewicz. - Teraz pracujemy już tylko nad kosmetyką ruchów. Chodzi o to,
by wszystko było ze sobą zsynchronizowane.
Reprezentacyjna grupa liczy osiem par. Patrząc jak tańczą na turniejach, trudno ich rozróżnić. Wszyscy są jednakowi.
- Bo o to właśnie chodzi - tłumaczy Piotr Żołnierek. - Musimy tak samo wyglądać. Tak samo się ruszać. Gdy ktoś się spóźni, sędziowie od razu to zauważą.
Ale najbardziej krytycznym obserwatorem poczynań tancerzy jest Pawelec. - Trzymaj ramę, poczuj plecy, powtarzał ciągle na ostatniej przed wyjazdem próbie. - Jeszcze raz. Dobrze. Powtarzamy.
Czy taka harówka ich nie męczy? - Kocham taniec - mówi Grzegorz Demczuk. - Grzesiek tańczy wszędzie i wszystko. W sklepie, parku, szkole. Byle tylko muzykę usłyszał - śmieje się Alina Pędzińska.
Tancerze przyznają,
że większość z nich rozpoczęła przygodę z tańcem w wieku kilku lat. Zazwyczaj to nie był ich wybór, ale wybór
ich rodziców. - Ale taniec wciąga - mówią. - Teraz nie umielibyśmy bez niego żyć. Wiedzą jednak, że nie wszystkim uda się z tańca utrzymać. Dlatego wybierając kierunek studiów myślą bardziej racjonalnie. Są wśród nich np. prawnicy i ekonomiści. Wielu spoza Chełma. Justyna Sobkiewicz mieszka i pracuje w Stalowej Woli. Piotr Żołnierek pochodzi z Krosna, ale studiuje w Warszawie. Grzegorz Demczuk na próby przyjeżdża z Biłgoraja. Dlaczego? - Bo to najlepsza formacja i najlepsi choreografowie w całej Polsce - stwierdzają zgodnym chórem.