Na teren Unii Europejskiej nie można wwieźć nawet kanapki z wędliną. Podróżni często o tym zapominają, przez co celnicy mają pełne roboty. Bezwzględnie rekwirują żywność pochodzenia zwierzęcego.
Zakaz przywozu na terytorium UE przez podróżnych w bagażu osobistym produktów pochodzenia zwierzęcego, które nie podlegają kontroli weterynaryjnej obowiązuje od 2009 r.
– Ten zakaz został wprowadzony w związku z koniecznością ochrony europejskiego rynku przed chorobami dziesiątkującymi stada zwierząt hodowlanych – mówi Marzena Siemieniuk, rzecznik Izby Celnej w Białej Podlaskiej. – Większość z nas pamięta terminy, które w różnych okresach zdominowały czołówki europejskich gazet – choroba Creuzfeldta-Jacoba, pryszczyca, ptasia grypa czy też będące ostatnio utrapieniem polskich hodowców świń ASF. Źródłem przenoszenia tych chorób może być właśnie nieprzebadana żywność pochodzenia zwierzęcego, która w niekontrolowany sposób trafia na teren naszego kraju.
Tylko w tym roku celnicy zatrzymali na granicy w województwie lubelskim blisko 100 ton żywności przewożonej przez podróżnych w bagażu osobistym. W całości trafiła do utylizacji w specjalistycznych zakładach.
– Najwięcej żywności celnicy zatrzymują na przejściach granicznych z Ukrainą – dodaje Siemieniuk. – Przykładowo w Oddziale Celnym w Hrebennem do specjalnych pojemników trafiło w tym roku blisko 40 ton kanapek, wędlin, konserw, serów itp. Wysoka pozycja w tym rankingu przejść granicznych z Ukrainą może wynikać z turystyki ekonomicznej uprawianej przez obywateli tego kraju. Wielu z nich podejmuje w Polsce i krajach zachodniej Europy najczęściej sezonową pracę. Dla obniżenia kosztów zabierają z domów na przykład domowe przetwory.
Służba Celna od początku obowiązywania zakazu przywozu przez podróżnych żywności pochodzenia zwierzęcego prowadzi wśród nich akcje informacyjne. Na przejściach granicznych rozmieszcza plakaty i rozdaje ulotki. W akcję włączono również służby graniczne Białorusi i Ukrainy.