Doroczny Jarmark Holeński przyciąga coraz większe rzesze uczestników. W ostatnią niedzielę w Holi zabytkowa cerkiewka i tamtejszy skansen były przez nich wręcz oblegane.
na osobach spoza kościoła prawosławnego wywierało niezatarte wrażenie.
- W tym roku postawiliśmy na etnografię - mówi Tadeusz Karabowicz. Wraz z żoną Aliną są sprawcami i duszami całego przedsięwzięcia, a na co dzień gospodarzami skansenu. Na ich zaproszenie w cieniu wiatraka, starej chałupy oraz wyplecionej z wikliny stodoły rozstawili swoje stragany rzeźbiarze, malarze, tkacze, garncarze. A kiedy wszyscy już się obkupili, to pozostawało im już tylko zasiąść wokół jarmarkowej sceny i posłuchać zespołów ludowych. Za sprawą magii miejsca i jego zachowanej i wykreowanej przez Karabowiczów scenerii mogli się przenieść w czasie do lat, kiedy nad Bugiem wsie były ludne, a prawosławni i katolicy wzajemnie zapraszali się na święta do swoich świątyń. (bar)