Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Puławach od dwóch lat bezskutecznie próbuje znaleźć najemcę dla 556-metrowego lokalu w nowej hali sportowej przy Lubelskiej. Niewykorzystywana przestrzeń nie zarabia i generuje koszty.
Gdy projektowano nową halę, ówcześni decydenci uznali, że warto przygotować w niej miejsce na potrzeby sportowców puławskich klubów, np. ciężarowców puławskiej Wisły. Na parterze, obok głównej areny, powstał więc zespół szatniowy z przestronną salą o łącznej powierzchni 556 mkw. Zakładana siłownia i ciężarownia jednak nie powstała, bo kluby nie doszły do porozumienia z ośrodkiem sportu. Poszło o pieniądze, a dokładniej wysokość czynszu, jaki zaproponował im MOSiR.
Dyrektor ośrodka sportu, Andrzej Śliwa, w tej sytuacji początkowo chciał zaprosić na Lubelską prywatną firmę, która miałaby prowadzić ogólnodostępną siłownię. Za jej wyposażenie puławscy podatnicy mieli zapłacić 600 tys. zł. Radni ten pomysł odrzucili. MOSiR rozpoczął więc poszukiwanie najemcy dla lokalu w formie przetargów na prowadzenie działalności „o charakterze sportowym”. W piątek, 27 stycznia, fiaskiem zakończyło się trzecie już postępowanie. Zainteresowania jak dotąd brak.
– Sytuacja, w której tak duży lokal stoi niewykorzystany w dłuższej perspektywie jest nie do przyjęcia. Uważam, że potrzebny jest powrót do rozmów z puławskimi klubami sportowymi – mówi Grzegorz Bińczak, przewodniczący komisji sportu w puławskiej radzie miasta.
Nowych rozmów z Wisłą i Azotami jednak nie ma. Lokal stoi pusty, a miejska kasa na braku najemcy każdego roku traci potencjalnie ponad 100 tys. zł. Dotychczasowa cena wywoławcza na niedoszłą siłownię wynosiła 6,5 tys. zł miesięcznego czynszu netto oraz 2,4 tys. zł ryczałtowych kosztów utrzymania.