W piątek premiera nowego spektaklu Janusza Opryńskiego „Punkt Zero: Łaskawe” opartego na kontrowersyjnej powieści Jonathana Littella „Łaskawe”.
Littell nie oszczędza czytelnikom brutalnych opisów egzekucji Żydów, scen gwałtów, kazirodczego seksu. Bohaterem 1000-stronicowej powieści jest Maximilian Aue, dyrektor fabryki koronek we Francji, który w czasie II wojny światowej pracował w oddziałach Einsatzgruppen, specjalizujących się w zabijaniu Żydów.
– Max jest świetnie wykształconym Europejczykiem, który idąc z armią, zwiedza kościoły, idzie do Muzeum Lermontowa, a wieczorem zabija – mówi Janusz Opryński, reżyser spektaklu.
Książka jest wielkim monologiem Maximiliana, który relacjonuje swoją pracę w Einsatzgruppen. Pisze, że najpierw zabija się pistoletem. Trzeba uważać, żeby nie pobrudzić munduru. Proces stanie się bardziej wydajny z chwilą wynalezienia samochodu do gazowania. Jest za to mało estetyczny, bo ofiary wymiotują i defekują. Dopiero komory gazowe załatwią sprawę.
Ale nie sceny zabijania Żydów tak zbulwersowały czytelników Littella, który za powieść „Łaskawe” dostał Nagrodę Goncourtów. Sprzeciw wzbudziły perwersyjne sceny seksu i gwałtów. Czytelnicy podzielili się natych, którzy ulegli zgorszeniu i tych, co zostali w zachwycie.
Ale homoseksualne stosunki z podwładnymi, kazirodczy seks, matkobójstwo czy ojczymobójstwo to tylko ekstremalne tło do pytań o istotę zła.
– To był rodzaj pęknięcia świata. Pojawiła się jakaś szczelina w jego porządku, bo po raz pierwszy użyto człowieka jako biomasy. Produktu do fabryki śmierci – tłumaczy Opryński.
Skąd zło? – pyta autor. – Możemy tylko powtarzać to pytanie. Nie umiemy znaleźć odpowiedzi – stwierdza reżyser.